Nie ufam ludziom nieczytającym w podróży

 

Podróżując nieco pociągami wciąż nie mogę wyjść z szoku doznanego podczas obserwacji ludzi. Poważnie wolicie siedzieć i wgapiać się w innych zamiast przeczytać coś ciekawego?

Podróż, zwłaszcza taka długa to wspaniały czas. W tygodniu czasem nie potrafię sobie zorganizować odpowiednio dużo czasu na czytanie, bo zwykle muszę to robić kosztem czegoś. Natomiast podczas długiej podróży aż się prosi by wyjąć książkę i po prostu chłonąć. Bo co innego jest do roboty?

Obserwując ludzi zauważam jednak, że sporo z nich nie czyta w podróży. I o ile tych oglądających filmy na laptopach czy po prostu podziwiających krajobrazy jeszcze można rozgrzeszyć, o tyle tych wgapiających się w innych ludzi już nie. Poważnie ktoś woli przyglądać się mojej facjacie zamiast dowiedzieć się czym są Stukostrachy (akurat czytam:))? Chyba nigdy tego nie zrozumiem.

Tych kilku godzin już nigdy nie odzyskacie. Nie widzę wielu lepszych zajęć niż czytanie w tym czasie. Seks mógłby mieć szanse, ale chyba nic więcej. Może rozmowa z kompanem, przy czym mówimy tu o rozmowie niosącej chociaż nieco więcej wartości niż komunikaty w stylu a wie pani, ja to już po trzech operacjach albo w zimie to musi być zimno. Tylko kto w środkach transportu prowadzi filozoficzne dysputy?

Ewentualnie, w drodze wyjątku, można zapomnieć winę tym, którzy słuchają muzyki. Ale to już granica mojej tolerancji. Pozostałym zwyczajnie ufam. Co to za ludzie nie potrafiący wykorzystać kilku godzin na coś bardziej twórczego czy rozwijającego? Ja z takimi ludźmi nie chcę mieć wiele wspólnego. Wspólny przedział w pociągu to maks co może z tej relacji być.

Autor zdjęcia: gundolf / sxc.hu