Blogerzy nie zastąpią dziennikarzy

Po co trząść portkami, skoro nikt nikogo zastępować nie ma zamiaru?

To zabawne, jak cały czas porównuje się blogerów do dziennikarzy, jak ci dziennikarze bardzo często chcą pokazać, że są kimś lepszym a blogosfera to nastolatkowie piszący o pierdołach. Dziennikarze prasowi wiją się w agonii bo wiele tytułów bankrutuje a wszystkie odnotowują regularne spadki. Muszkieter wrzucił ostatnio na swoją tablicę link do wywiadu z Wiesławem Podkańskim, prezesem Izby Wydawców Prasy i powiedział takie oto słowa:

– Nieprawdziwą jest teza, że dziennikarzy mogą zastąpić tylko piszący w internecie czy blogerzy. Ich „twórczość” ma bowiem niewiele wspólnego z bezpośrednim dziennikarstwem. Wszelkie podejmowane próby stworzenia tytułów prasowych w oparciu o dziennikarzy obywatelskich i blogerów skończyły się niepowodzeniem. Wiesław Podkański

Dziennikarze powinni przede wszystkim informować. Najlepiej bezstronnie, choć ze świecą takich dzisiaj szukać. Bloger natomiast może wszystko i nie musi nic, oczywiście w granicach prawa. Dopóki pisze prawdę, albo kłamstwa, które nikomu nie szkodzą i nikogo nie oczerniają, to wsio ryba. Natomiast materiał dziennikarza powinien być na poziomie, językowo przynajmniej poprawny, prawdziwy i bezstronny. Bloger może sobie popełniać błędy, w końcu to taka sama osoba jak wy i robi najczęściej za friko, przynajmniej na początku.

Podobieństwo między blogerami a dziennikarzami polega jedynie na tym, że obaj piszą. A to jak piszą, dla kogo i w jakim celu, to już dwie zupełnie różne bajki, dlatego zgadzam się z panem prezesem, że blogerzy nie zastąpią dziennikarzy. Nie zastąpią, bo wtedy przestaną być blogerami. Bloger nie jest od informowania, od newsów, on jest od wyrażania opinii i wzbudzania emocji. Natomiast pewnym jest to, że prasa informacyjna musi przenieść się do internetu, bo coraz mniej ludzi czeka dziś choćby na wieczorne wiadomości a co dopiero na wczorajsze wiadomości w prasie, kiedy to wszystko ma pod jednym czy dwoma kliknięciami myszką, albo po kilku chwilach na smartfonie. Tygodniki opinii, jakieś magazyny, miesięczniki – to jeszcze ma rację bytu, natomiast zwykłe gazety? Jeszcze kilka lat i zwyczajnie umrą.

Zabawne są też komentarze pod artykułem:

Wiarygodność blogerów jest bardzo niska. Poza tym, podatność na sprzedanie się błyskawicznie w imię czego? Przykład Kominka, który podłożył się błyskawicznie. Blogera nikt nie nadzoruje, więc pisze co chce i jak chce. Dziennikarze, czy coraz częściej dziennikarzyny są pod jakimś nadzorem… Yogi

Bo widzicie, akurat wiarygodność to wszystko co taki bloger ma. Bo on pisze pod nazwiskiem, prywatnie, pokazuje wam, czytelnikom, spory kawałek swojego prywatnego życia. Można bardzo łatwo powiedzieć sprawdzam. Jak bloger raz zawiedzie to dupa, już do końca życia może przylgnąć do niego łatka kłamca. Jak bloger będzie pisał pierdoły to od razu można go wychwycić, skomentować, można jego treści poddać publicznie pod wątpliwość. Z gazetami jedyne co możesz zrobić to ją podrzeć, bo najczęściej nie wiesz nawet kto napisał dany tekst, ani nie masz technicznej możliwości wyrażenia opinii. Blogera nadzoruje jego społeczność i jeśli raz straci jej zaufanie, to może już jej nigdy nie odzyskać. A gazeta? Jak któryś dziennikarz naprawdę przegiął to zawsze może go zwolnić i się od niego odciąć. Bloger tej wygody nie ma. Pod jakim nadzorem są dziennikarze sami możecie powiedzieć. Newsy i artykuły są bardzo często stronnicze, sami dziennikarze często nie oznaczają tekstów sponsorowanych, choć bardzo łatwo odgadnąć czy wzięli za jakiś tekst dodatkowe pieniądze od reklamodawcy.

Dlatego pełna zgoda, blogerzy nigdy nie zastąpią dziennikarzy. Natomiast kogo będą chętniej czytać ludzie, pozostaje kwestią otwartą. Jestem też pewien, że blogosfera, zwłaszcza ta topowa, jest zdecydowanie uczciwsza niż większość starych mediów. Musi być, bo inaczej bardzo łatwo daliby się przyłapać i bardzo łatwo straciliby wszystko co do tej pory osiągnęli.

photo credit: Jason A. Howie via photopin cc