Pytacie, odpowiadam, mijają dwa tygodnie i pytacie o to samo. Odpowiadam. Po kolejnych dwóch tygodniach znowu pytacie o to samo. I tak w kółko. Biedni są wasi faceci.
Powtarzam ciągle, że nie mam nic przeciwko, że wysyłacie mi maile z pytaniami jak żyć i to prawda, bo nie mam nic przeciwko. Natomiast zaczyna we mnie rodzić się opór, gdy dostaję trzydziestą wiadomość z kolei, w której pytacie o coś, na co już na blogu odpowiedziałem. Zupełnie jakbyście nie czytali tego co napisałem. Dlatego mam dla was genialny pomysł, zanim do mnie napiszecie z pytaniem o związek, kliknijcie sobie w zakładkę “związki” i przeczytajcie wszystko. Ale absolutnie wszystko.
A potem jeszcze raz.
I jeszcze jeden.
Bo wiecie, tam jest sporo odpowiedzi na wasze pytania. Na przykład na pytanie zaczynające się od “co on miał na myśli mówiąc” w 99% możecie założyć, że miał na myśli to co powiedział i nic innego. I nie, ani ty nie jesteś wyjątkowa, ani on. To wszystko już było. To nie jest jakaś tajemna wiedza. Jak myślisz, dlaczego twoja babcia śmieje się, gdy zapewniasz ją, że ten Marcin to tylko kolega, i że na pewno nic do ciebie nie ma? To wszystko już się wydarzyło i wszystkie te problemy miały już miejsce. No dobra, może nie wszystkie, może jeden na tysiąc się zdarzy zupełnie inaczej, ale statystycznie możemy spokojnie założyć, że to nie ma znaczenia i że wszystko faktycznie się już wydarzyło.
Biedni są wasi faceci bo nic się nie uczycie. O przejmowaniu inicjatywy czy o tym, że nie ma nic złego w tym, że to kobieta zaprasza na randkę/dzwoni pierwsza pisałem już tyle razy, że nie zliczę, ale i tak wciąż pytacie mnie co zrobić, bo podoba się wam facet, ale on was jakoś nie zdobywa. Wygląda na to, że mit księcia na białym rumaku będzie wiecznie żywy. Swoją drogą ciekaw jestem czy takie same pytania zadajecie ludziom gdy macie ochotę na kanapkę, ale nikt wam jej jeszcze nie zrobił.
Podsumowując, wczytajcie się w to co napisałem dla was do tej pory. I w to co odpisałem na wasze maile. Ja wiem, że twoja historia jest dla ciebie zupełnie wyjątkowa, ale postaraj się dostrzec schematy, które opisuję, bo często tam jest odpowiedź na twoje pytania. Albo nie staraj się i zadawaj mi po raz kolejny to samo pytanie. Pewnie i tak ci odpowiem, tylko wystawiasz się na ryzyko, że któregoś dnia moja cierpliwość się wyczerpie i zwyczajnie wybuchnę. A taka skumulowana siła negatywnych emocji potrafi zrobić krzywdę.