Nie dajesz całego majątku na biedne dzieci? Żaden z ciebie filantrop

O tym kto jest a kto nie jest filantropem wypowiedzieli się światowej sławy specjaliści – internauci.

To bardzo nie stylożyciowe przyznawać się na brak weny i niezbyt dobry nastrój do pisania, w dzisiejszym wesołym świecie social mediów, więc nie będę tego robić. Na całe szczęście znalazłem sposób na swoje umysłowe zatwardzenie i już niebawem zdradzę więcej szczegółów. Tymczasem, na bolączki dnia codziennego jest bardzo fajne lekarstwo. Lektura komentarzy w internecie. Co prawda każdy lekarz na świecie wolałby żeby ich nie czytać, ja jednak podchodzę do nich z pewną nutką badacza naukowego, chcącego zrozumieć pewne zjawiska. I tak oto trafiłem na artykuł o Davidzie Rockefellerze, który przeszedł 6. przeszczep serca w swoim życiu. Internauci, jak zwykle, nie zawiedli.

~Incognito : To takim ludziom chcecie oddawać swoje narządy? Ile w tym czasie było dzieci i innych osób potrzebujących również nowe serca, ale że stały finansowo dużo niżej, to niestety “zbiegiem okoliczności” go nie dostały :/

~bunder do ~dan: Dawcę zarżnęli, kiedy to stare próchno leżało już na stole…

~mirek : On traktuje transplantację jako metodę odmładzania? Sklerotyk, myśli jak ma pieniądze to wszystko da się kupić? Żałosny starzec!

I najlepszy na sam koniec:

~Str : Filantrop? Ten nienasycony dziad, to już któreś pokolenie Rockefellerów. Do niczego nie musiał dochodzić, bo urodził się już miliarderem. Rockefeller, założyciel dynastii, praktycznie zmonopolizował handel ropą w USA – jakimi metodami, to odsyłam do książki Petera Colliera i Davida Horowitza. Prawdziwej wartości majątku Rockefellerów nikt nie jest w stanie oszacować. Jego działalność filantropijna, to jak podarowanie kilku kubłów wody, przez kogoś kto posiada morze na własność, a służy głownie karmieniu ego i usprawiedliwieniu przed światem tego, że zagarnęło się aż tyle. Ilu ludzi nie doczekało się na dawcę czekając na przeszczep? – a taki bogacz wymieniał sobie serce 6 razy jakby to była wkładka do butów. W takim świecie żyjemy. Ale przyjdzie czas i na nich, ludzie w końcu się zorientują, że żeby taki Rockefeller mógł się pławić w bogactwie, to tysiące muszą tonąć w biedzie.

Och, tyleż wylanej na forum miłości, że człowiek od razu czuje powiew wiosny. Wiecie, każdy z nas ma jakieś tam problemy. Jednemu nie idzie na studiach, innemu w pracy, komuś żona dorabia rogi a inny walczy z Urzędem Skarbowym. Czasami bankrutujemy, czasami chorujemy a czasami po prostu mamy kryzys twórczy. W gruncie rzeczy każdy z czymś tam się zmaga. Ale jak tak człowiek sobie wejdzie na takie forum, to od razu uświadamia sobie, że jego problemy to błahostki w porównaniu do problemów ludzi wylewających takie żale. Moje samopoczucie zostało podbudowane. Dziękuję internauci.

Tak sobie myślę, że możemy ludzi jako ogół podzielić na dwie kategorie. Na tych, którzy płaczą i użalają się nad sobą z powodu niesprawiedliwości życia i tych, którzy coś konkretnego ze sobą robią. Oczywiście, że życie jest niesprawiedliwe, też mi, kurwa, odkrycie. Oczywiście, że będąc nawet najlepszym, najuczciwszym i najmądrzejszym na świecie, można zwyczajnie dostać po dupie. Za nic. Można być przykładną, kochającą żoną dbającą o swojego męża i zostać zdradzoną. Można też być pracownikiem miesiąca a od szefa usłyszeć jedynie ty pieprzony nierobie. Powodów do narzekania na pewno każdy ma wiele, pytanie tylko, czy te płacze cokolwiek zmieniają?

Sam nie mogę się doczekać aż i o mnie tak ludzie będą pisać. Bo to będzie znaczyło, że jestem miliarderem, przedłużam sobie życie i żyję. Bo mogę. Bo mnie na to stać. Bo zamiast biadolić nad swoim umęczonym losem, nad niesprawiedliwością systemu po prostu wziąłem się w garść, zacisnąłem zęby i zacząłem coś robić.

A psy niech szczekają. Karawana ma się dobrze. A nawet jeśli ciśnienie podskoczy i żyłka pęknie, to można sobie machnąć kolejny przeszczep.

Bo kto bogatemu zabroni?

photo credit: American Money via photopin (license)