Wszyscy mamy usta wypchane frazesami o szatach, które nie zdobią człowieka albo o tym, że nie ocenia się książki po okładce, ale wszyscy doskonale wiemy, że to nie prawda.
Nie oszukujmy się – tak to właśnie wygląda. Wystarczy jeden rzut oka żebyś wiedziała czy chcesz się z gościem umówić, czy może będziesz go unikać za wszelką cenę. Wystarczy ci zdjęcie laski żebyś wiedział czy pójdziesz z nią na randkę. Możesz gadać co chcesz, ale jeśli twierdzisz inaczej to albo oszukujesz siebie samego albo próbujesz się wybielić. A prawda jest taka, że oceniasz książki po okładce.
Zresztą, to głupie wypierać się fizyczności. Tak jakby nasze wnętrze, czyli te wszystkie flaki, żołądki i inne jelita były bardziej wartościowe. Dla tych wszystkich romantycznych piewców głoszących, że liczy się wnętrze polecam umawiać się tylko z niedbającymi o siebie pryszczatymi grubasami. Wśród nich jest większe prawdopodobieństwo trafienia na osobę, która nie jest na tyle próżna by się przejmować takimi sprawami. Czy to jest dobre, szlachetne? Pewnie nie. Czy to jest prawdziwe? Jak najbardziej. Twoja sprawa czy pogodzisz się z rzeczywistością czy się na nią obrazisz i będziesz tupać nóżką.
I tutaj dochodzimy do tematu pierwszej randki. Dziś rano dostałem kolejnego z kolei maila z prośbą o pomoc właśnie w sprawie tego pierwszego spotkania. Słuchajcie, nie liczcie na to, że wam napiszę listę kroków co należy zrobić, żeby na pewno się udało i żeby on na pewno na ciebie poleciał. Nie dlatego, że nie chcę tylko dlatego, że takiej listy stworzyć się nie da. Nie ma uniwersalnych tekstów, uniwersalnych tematów do rozmów i uniwersalnych przepisów na to jak z kimś być. Co osoba to inne upodobania i każdemu spodoba się co innego. I może to się wydawać to dupy, ale kij ma dwa końce. Ta niemożliwość określenia uniwersalnych reguł doprowadziła do powstania innego, wbrew pozorom bardzo pozytywnego powiedzenia – każda potwora znajdzie swojego amatora.
Gdy tak pytacie mnie o rady, co mam dokładnie powiedzieć, jak sprawić żeby on się we mnie zakochał, do mnie zagadał i tak dalej, to zadaję sobie pytanie – po co wy tak w zasadzie poszukujecie sobie tej drugiej połówki? No bo gdyby przyszedł do mnie kumpel i zapytał
Stary, słuchaj, jest taka dupa, mam ochotę ją przelecieć, ale nie chce się z nią wiązać. Jak żyć?
no to mógłbym mu wtedy powiedzieć, musisz być taki a taki. Mógłbym mu doradzić, żeby założył odpowiednią maskę, stał się innym człowiekiem i zgrywał kogoś kim nie jest. By nałożył mejkap, wypchał portfel pożyczonymi od matki pieniędzmi i gatki swoimi skarpetkami. No ale właśnie, wtedy co najwyżej by ją przeleciał i na końcu by się wszystko i tak wydało.
Jednak większość pytających mnie osób nie chce tylko przelecieć tego kogoś. Większość szuka sobie kogoś na dłużej. Zwłaszcza pisząca do mnie płeć piękna chce w sobie tych wybranków rozkochać, związać się i najlepiej od razu kupić mieszkanie i psa. Stąd moje pytanie, po co chcesz zakładać te maski? Po co chcesz być kimś innym niż jesteś? Dlaczego chcesz udawać? Tak sobie myślę, że właśnie przez to większość związków rozpada się po jakimś czasie. Naobiecywaliście sobie jakichś bredni na pierwszej randce, nakłamaliście co to nie wy, a potem wyszło szydło z wora.
W tych mailach często przewija się pytanie w co się ubrać, zupełnie jakbym był szafiarką. Mając na względzie fakt, że jednak oceniamy po wyglądzie jedyne co mogę odpowiedzieć to: ubierz tak jak się ubierasz na co dzień. Dokładnie tak samo. Nie ubieraj się przesadnie odświętnie. Jeśli na co dzień nie nosisz szpilek i dekoltów do pępka to nie rób tego i na pierwszej randce. Oczywiście, zajebisty ubiór robi na facetach wrażenie, ale zastanów się nad tym przez moment. Wyobraź sobie, że spotykasz boskiego przystojniaka, ubranego dokładnie tak jak lubisz. Widzisz go? Jest idealny. Na pierwszej randce. Na drugiej znów to samo, ubrany, że żaden projektant się nawet nie zająknie. A na trzeciej przyjdzie w szerokich spodniach z krokiem na kolanach i bluzie z kapturem. Czujesz to? Oszukał cie, co?
Jeśli szukasz kogoś na dłużej to dlaczego chcecie wciskać drugiej osobie kogoś kim nie jesteście? Przecież to wyjdzie prędzej czy później. Przecież jeśli nie lubisz chodzić na mecze koszykówki i chodzenie na nie to dla ciebie największa na świecie udręka to powiedz mu to, jeśli zaproponuje to jako miejsce na waszą pierwszą randkę. On być może lubi cie właśnie dlatego, że chodzisz z nim na mecze i czuje z tobą więź. Może zawsze szukał dziewczyny zainteresowanej koszykówką a ty go teraz zwyczajnie okłamujesz. Związek między dwojgiem ludzi musi opierać się na zaufaniu. Jak chcesz je zbudować okłamując go już na pierwszym spotkaniu? No chyba, że szukasz kogoś tylko na jedną noc – wtedy szpileczki, kusa sukienka, dekolt, makijaż – full serwis. Chociaż jestem pewien, że bez tego też się uda.
To samo tyczy się tematów rozmów. Nie ściemniaj mu, że jarasz się najnowszym Football Managerem jeśli nie masz zielonego pojęcia o co chodzi. Ja wiem, że pokusa by się tak dla niego poświęcać jest wielka, ale przestań. Spróbuj się zainteresować, ale nie rób tego na siłę. A o czym gadać na pierwszej randce? O sobie, o nim. Głównie o nim. Segritta kiedyś napisała tekst o tym, że najskuteczniejszą metodą jest być ciekawym drugiej osoby i w pełni się z nią zgadzam. Nic tak nie działa na wzmacnianie więzi u drugiej osoby jak dopytywanie się o szczegóły jej życia, zainteresowań.
Tak sobie myślę, że w sumie to jest jedna, uniwersalna rada na wszystkie wasze pytania dotyczące związków. O cokolwiek byście nie zapytali to dobrą odpowiedzią będzie zawsze: po prostu bądź sobą.
Źródło zdjęcia: 1.