Robienie dzieci to czysty egoizm

 

Robienie dzieci to czysty egoizm. Spory czas temu, gdy powiedziałem te słowa do moich znajomych, wszyscy tylko pukali się w czoło. Nie miałem nawet szansy wytłumaczyć im wtedy, o co tak naprawdę mi chodzi, ponieważ to jedno stwierdzenie wywołało spore poruszenie i nie dane mi było dojść do słowa. Tłumaczę więc dziś.

Po pierwsze primo: nie chcę mieć dzieci. Zwyczajnie, nie chcę. Zaraz powiedzą, że nie dorosłem i nie jestem w stanie sprostać takiemu obowiązkowi. I może będą mieli rację. A może jestem na tyle zapobiegliwy, że chcę najpierw zapewnić potencjalnemu dziecku finansowe zabezpieczenie? Może chcę mieć pewność, że będę miał na potrzeby tego dziecka? Pewnie wszystkiego po trochu.

Po drugie primo: w przyszłości również nie zamierzam mieć dzieci. Co nie znaczy, że je kategorycznie wykluczam. Po prostu nie przepadam za dziećmi i na chwilę obecną i najbliższe kilka lat nie widzę siebie w roli ojca. Dopuszczam możliwość zmiany zdania, jednak nie zastanawiam się nad tym specjalnie. Na dziś i najbliższe lata nie będę miał dzieci.

Są tacy, którzy mnożą się, nie przejmując się specjalnie kwestią finansów. Jeśli są szczęśliwi to ich sprawa. Często jednak nie są i robi się z tego także moja sprawa. A bo ktoś nie miał na buty, to ukradł, a bo ktoś nie miał co do gara włożyć, no to ukradł. Albo ktoś żyje na zasiłku, bo ma tyle dzieci, że go na nie nie stać. A my, obywatele, podatnicy, dokładamy się potem do nieprzemyślanych decyzji takich delikwentów. Albo tacy, co to wiecznie nieszczęśliwi, bo nie mogą się realizować bo dzieci.

Dlaczego miałbym chcieć dzieci? Dzieci to wyrzeczenia. Ja nie jestem gotowy na wyrzeczenia. Nie chcę też patrzeć na swojego potomka z ukrytymi wyrzutami, że przez niego nie mogę tego czy tamtego. A przecież mnóstwo mamy takich przykładów na co dzień.

Podobno dzieci to radość. No cóż, ja patrząc na dzieci zwykle słyszę krzyk, widzę pieluchy, nieprzespane noce, etc. Jak będę chciał poczuć radość, to wezmę moją dziewczynę i uczynimy sobie radość, wyjdzie dużo taniej i mniej z tym będzie kłopotów. A robienie dziecka, bo one dają radość jest egoistycznym podejściem. Niech mój potomek żyje, bym ja był szczęśliwszy, no proszę was.

Z telewizora nas nakłaniają, by się rozmnażać, bo to zrobi dobrze gospodarce. No niby tak, bo za kilka lat może nie mieć kto płacić emerytury naszym bliskim, ale z drugiej strony, znów jest to powód dość egoistyczny: zrobię sobie dziecko, żebym miał emeryturę.

A już najgłupszym z możliwych powodów, jest nakłanianie:

zróbmy sobie dziecko, żeby nie być samotnym na starość

Już pal sześć, że rodzina to nie tylko dzieci. Nie ważne, że zawsze można mieć wielu przyjaciół i utrzymywać z nimi kontakty. Partnera życiowego też pominę milczeniem, ale to już skrajny egoizm. Zróbmy sobie dziecko, żeby na starość nie było nam smutno i żeby miał nas kto przewijać. Bardzo szlachetnie z naszej strony, kazać żyć komuś tylko dla własnego widzimisię.

Powoływanie do życia kolejnej istoty dla jednego z powyższych powodów jest egoizmem. Zrozumcie, że jest nas zbyt dużo na tym świecie. Nie musimy się bać, że gatunek wyginie z powodu wyludnienia. Chińczycy się już o to zatroszczyli. Większym ryzykiem jest przeludnienie planety. Za chwilę możemy nie mieć co jeść, mogą się skończyć surowce zapewniające dzisiaj energię. Nie twierdzę, że powinno cię to przestraszyć i nie powinieneś myśleć więcej o dzieciach, ale uważam, że powinieneś mieć to na względzie.

Jeśli dzieci, to tylko z miłości. Jeśli dzieci, to tylko by dać wspaniałe życie wspaniałej istocie. Nie, żeby kontynuować linię rodu, nie by nie być samotnym na starość. Zachęcam cie, byś tak jak ja nie myślał o swojej osobie decydując się na dziecko. Bo jeśli ja z egoizmu nie będę miał dzieci, to ukarzę tym tylko siebie. Ty, jeśli zrobisz sobie dziecko z egoizmu, to sprawisz nieszczęście zarówno sobie jak i swojemu potomkowi.

 P.S. Rzuć okiem również tutaj.