Stracone pokolenie

 

Jesteśmy pokoleniem idiotów, którzy zamiast językiem posługują się w rozmowach tagami.

Tako rzecze Jakub Żulczyk w swoim felietonie. A skoro on tak rzecze, to tak musi być. Według niego gołym okiem widać, że “jesteśmy bandą przyspawanych do internetu, otępiałych od przestymulowania idiotów.” I to chyba jedyne zdanie z całego felietonu, z którym jestem w stanie częściowo się zgodzić. Tak jesteśmy wszyscy przyspawani do internetu. Pytanie tylko, czy to coś złego? Autor wskazuje internet jako jednego ze współwinnych zaistniałej, rzekomo tragicznej sytuacji. A ja wcale nie jestem przekonany, że jest tak tragicznie. Może nieco po czasie, ale dorzucę nieco od siebie.

Podobno “nie percypujemy kultury, w najlepszym wypadku wchłaniamy ciągami coraz to gorsze sezony seriali telewizyjnych.” No cóż, jeśli autor mówi o sobie i swoich znajomych, to nie mam żadnych kompetencji ani wiedzy by to oceniać. Mogę natomiast powiedzieć na przykładzie swoim i ludzi, których znam, że nie jest tak źle. Jasne, wielu z nas (w tym i ja) wciąga te niedobre seriale, ale nie jako główny element kulturalny w naszym życiu. Seriale są tylko dodatkiem do całej reszty. I może nie chadzam do teatru i filharmonii, ale czytam za to trochę książek, oprócz beznadziejnych seriali zdarza mi się wciągać także ambitniejsze dzieła kinematografii a już nawet nie wspominam o różnych wydarzeniach kulturalnych w których ja i/lub moi znajomi biorą udział.

Podobno “każdy z nas produkuje i wypluwa na Twitterze, Facebooku i Instagramie niebywałą ilość zbytecznych informacji, które, gdyby zebrać do kupy, okazują się jedną wielką samojebką.” Każdy to bardzo mocne określenie i chyba bardziej trafnym byłoby napisać każdy kto otacza Pana Żulczyka. Na mojej tablicy dostaję sporo wartościowych informacji. Jasne, są też fotki z dziubkami ale kto powiedział, że to mają być same poważne niusy o gospodarce i polityce? Zresztą, trochę mnie śmieszy to podejście i krytyka tych serwisów, notabene stworzonych właśnie do dzielenia się takimi informacjami. Na tym właśnie polegały wcześniej kontakty międzyludzkie, że gadało się raz o sprawach poważnych a innym razem o biuście Angeliny. Nic się nie zmieniło, no może tyle, że teraz to możesz robić z większą ilością osób. A jeszcze śmieszniejsze jest to, że ktoś korzysta z portalu, na który tak bardzo narzeka. Posty idiotów można ukryć a nawet ich samych usunąć ze znajomych, można polubić interesujące nas fanpejdże a nie klikać byle co i dziwić się, że jakieś takie bez sensu.

Podobno “praktycznie nie używamy języka – sprowadziliśmy go w sieci do skarlałych form, hashtagów, które z jednej strony będąc żywym zamordowaniem języka, świetnie oddają charakter procesów myślowych naszego pokolenia. Luźny, płytki, płaski, asocjacyjny.” To mój ulubiony zarzut. Rozmowa tagami nie tylko nie jest gorsza ale w wielu wypadkach nawet lepsza. Co jest bowiem złego w tym, że mówiąc jedno słowo sprawiam, że druga osoba wie dokładnie co mam na myśli? Że to mało poetyckie? Od poezji są poeci a w życiu codziennym korzystanie z pełni możliwości naszego języka jest często zwyczajnie uciążliwe. Zaiste, tyleż piękne co romantyczne słów wyrażanie jest w sposób kwiecisty, atoli niepraktycznym i wielce nużącym, o sztuczności nie wspominając. Język zawsze dążył do uproszczenia, ponieważ sam w sobie jest tylko środkiem do celu. Celem nie jest piękna rozmowa, tylko zrozumienie drugiej strony. Zwłaszcza w życiu codziennym, w końcu nie ma potrzeby opisywania wyszukanymi przymiotnikami chujowości zaistniałej pogody.

Podobno też, “poza nami samymi, niespecjalnie interesuje nas cokolwiek. Zdołaliśmy się zorganizować tylko raz, kiedy za pomocą niejasnego, międzynarodowego porozumienia premier Tusk chciał pozbawić nas darmowych filmów i empetrójek. Nasza wiedza ogólna jest na tragicznym poziomie, wiedza o rzeczywistości jest czysto hasłowa”. I znów Pan Żulczyk mówi tylko o sobie o swoich znajomych, bo wśród ludzi mnie otaczających żadne z tych słów nie jest prawdziwe. To pokolenie fejsbuka właśnie na tym niedobrym portalu wyszukuje pełno wartościowych informacji. To pokolenie przyspawane do internetu zagląda na zagraniczne portale naukowe i popularno-naukowe żeby dowiedzieć się czegoś istotnego. Youtube pełen jest ciekawych filmów o otaczającej rzeczywistości, o historii czy o wymienionej już wcześniej kulturze. Ale najwyraźniej autor felietonu nie ma pojęcia o istnieniu takich stron i filmików. Pytanie tylko czy dlatego, że samym artykułem namalował swój autoportret dokonując projekcji – ja taki jestem to całe pokolenie też, czy może zwyczajnie nie dotarł jeszcze do tak wspaniałych miejsc w internecie? A organizację w społeczeństwie należy zaczynać od dołu. Jeśli Pan Żulczyk tego nie potrafi, to jego sprawa, ale niech uprzejmie nie imputuje ani temu pokoleniu ani żadnemu innemu. W mojej okolicy lokalna społeczność nie miała problemów, gdy trzeba było coś wspólnie zrobić, no ale wychodzi na to, że jesteśmy chyba jakimś wyjątkiem.

A może, tak jak napisała Tattwa, nie przyszło jeszcze Panu do głowy, że to wcale nie internet jest winny? Że to pokolenie nie jest tak beznadziejne, tylko to może wina Pana i Pana znajomych? Albo miejsca, jakim jest Warszawa? Bo ani będąc w mniejszym Wrocławiu ani jeszcze mniejszej, miasteczkowej w tym porównaniu, Zielonej Górze nie zaobserwowałem ŻADNEGO z wymienionych przez Pana symptomów tego pokolenia. Przypadek? Nie sądzę.

Społeczeństwo nie jest głupsze niż było wcześniej. Społeczeństwo jako ogół się nie zmienia. Ludzie jako ogół nie zmieniają się na przestrzeni dziejów. No bo czym się różnimy od takich starożytnych Rzymian? Tylko zaawansowaniem technologicznym, ale zachowania, kultura, sposób życia dużo się nie zmienił. Przecież wtedy też były “stadiony ze sportowcami”, też rozwijała się kultura, nauka, budowano nowe domy i miasta. Ludzie ciężko pracowali, politycy tak samo politykowali. Tak samo płacono podatki. Z grubsza dokładnie to samo co dziś, ot zmieniło się kilka “zwyczajów” jak niewolnictwo, czy wiara w wielu bogów, ale jak spojrzeć na to szerzej, z perspektywy, to nie są to aż tak wielkie zmiany jak na okres czasu, który upłynął. Było tyle samo głupców i mędrców. Ot dziś po prostu nie tylko mówią do siebie i znajomych, ale także dzięki internetowi do świata. Łatwiej jednak powiedzieć ta generacja jest stracona, niż ja i moi znajomi tacy jesteśmy. A wnioskując po Pańskich słowach – jesteście.

Źródło zdjęcia: 1