Czemu za błahe rzeczy jesteś w stanie zapłacić fortunę, a za te najważniejsze nie chcesz dać nawet złotówki.
Wstajesz rano i przecierasz oczy. Najsampierw sięgasz po butelkę wody niegazowanej kupionej wczoraj, gdy wracałeś z pracy. Gdy ugasisz już pragnienie idziesz do toalety, gdzie, tak przecież niezbędną do życia wodą za którą co miesiąc płacisz srogi haracz myjesz twarz i dupę. Na śniadanie kanapka. Chleb, ser, szynka, pomidor, sałata – to wszystko wczoraj kupiłeś razem z wodą bez zająknięcia rozstając się gotówką. Przed wyjściem z domu zdążysz jeszcze psiknąć się trzy razy drogim pachnidłem. Używasz tylko tych drogich, bo są najlepsze i najładniej pachną. No i podobają się kobietom.
Najpierw idziesz do fryzjera. Za porządek na głowie dajesz więcej niż za kilka sytych śniadań. Potem idziesz kupić sobie trochę ciuchów. Spodnie, nowa koszula, może nawet buty. Ćwierć pensji właśnie zniknęło w czeluściach terminala płatniczego. W końcu nie możesz wyglądać byle jak, zwłaszcza jeśli wieczorem chcesz wpaść do baru z kumplem. Normalnie potem wracasz i gotujesz obiad, ale dziś zostało ci trochę drobniaków i szarpnąłeś się na burgera na mieście. Oczywiście zapłaciłeś za niego jak za obiad na trzy dni, ale hej, trzeba bywać na mieście, prawda?
Wieczorem przed wyjściem jeszcze szybka kanapka a potem do baru. Żeby siedzieć, trzeba pić, więc pijesz. I płacisz. Za jedno piwo jak za trzy w osiedlowym sklepiku. A tych piw kilka, bo przecież nie przyszedłeś tylko na godzinę. W międzyczasie do piwa paluszki, albo jakieś inne precle. A potem do klubu. Najpierw bulisz za wejście, potem za wejściowego drinka. Płacisz też za taksówkę powrotną i za seks z poznaną w klubie dziewczyną, bo przecież musiałeś jej postawić drinka no i gumek też za friko nie rozdają na ulicy.
Płacisz za prąd, za telefon, za internet. Wydajesz kasę na książki, filmy, gry czy nawet gazety. Wszystkie kosmetyki, cały sprzęt w domu, samochód w garażu czy wycieczka nad morze to sprawy nawet nie w połowie tak ważne jak twoje życie i zdrowie. Skąd więc w tobie taki opór przed płaceniem za wizytę u lekarza czy pobyt w szpitalu?
photo credit: Refracted Moments™ via photopin cc