Zakaz zakazów

 

Media trąbią o wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę a tymczasem w tle do sejmu trafia projekt zakazu handlu w niedzielę.

Wymuszanie pracy w niedzielę w placówkach handlowych, zwłaszcza wobec kobiet, które stanowią gros zatrudnionych w handlu, a jednocześnie pełniących odpowiedzialne funkcje w życiu rodzinnym i wychowywaniu dzieci, jest przez znaczną część społeczeństwa oceniane negatywnie

Cytat pochodzi stąd a w istocie jest fragmentem uzasadnienia projektu. Idea jest oczywiście jak najbardziej zacna – wolna niedziela, żeby ludzie mieli lżej, żeby podtrzymywać życie rodzinne, żeby był odpoczynek. Tylko co mi po szlachetnej idei, jeśli sposób rozwiązania jest co najmniej beznadziejny? Rozumiem ideę, ale jeśli ktoś mi pieprzy bzdury o tym, że nikt na tym nie straci, że nikt i tak nie kupuje w niedzielę i że nie ma sensu mieć otwartych sklepów, to marszczę czoło i wzruszam ramionami. Tak, dzisiaj sklepy są otwarte w niedzielę nie dlatego, że przynoszą zyski tylko dlatego, że wielkie koncerny chcą zrobić ludziom na złość. Argument wygląda legitnie.

Oczywiście, naturalnym jest, że jeśli ktoś chciał zrobić zakupy w niedzielę to może je zrobić w poniedziałek albo sobotę. Bo przecież jak w słoneczny niedzielny poranek najdzie mnie ochota na jogurt z bananem, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, bym kupił go sobie następnego dnia – takie pragnienia bardzo łatwo jest wyłączyć albo wygasić na następny dzień. Nic się też nie stanie, jak zakupów w sobotę nie zdążę zrobić, bo mam pracę od wtorku do soboty, bo przecież wytrzymam jeden dzień bez takich wymysłów kapitalizmu jak obiad czy coś do picia.

Na szczęście dla mnie, projekt który jest w sejmie nie został dobrze przemyślany i zawiera błędy, dzięki czemu na przykład ajenci z Żabek będą mogli dalej mieć otwarte w ten wolny dzień. Ale można by nad projektem popracować, bo przecież nie można do takich niesprawiedliwości społecznych dopuszczać. Zakażmy również ajentom ajencić w niedzielę. Ba, pójdźmy jeszcze dalej i zakażmy pracy w ogóle w ten dzień. Żadnego ratowania życia przez lekarzy i lekarki, strażacy zakaz gaszenia pożarów, stacje benzynowe niech nie leją paliw a komunikacja miejska i międzymiastowa absolutny zakaz wyjazdów. No bo przecież wszędzie pracują kobiety, które pełnią odpowiedzialne funkcje w życiu rodzinnym i wychowaniu dzieci.

Ech, w takich chwilach nawet ja jestem feministką.

photo credit: Werner Kunz via photopin cc