Kiedy staliśmy się tacy płytcy?
Filip w zeszłym roku obronił magisterkę. Można było się tego spodziewać, chociaż przez długi czas szwendał się wieczorami po imprezach i chyba nie przykładał wielkiej wagi do tego kawałka papierka. Kaśka, jego dziewczyna, ciągle pracuje w tej samej agencji reklamowej i chyba jest zadowolona z życia. Na hajs chyba nie narzekają, bo w zeszłym roku byli na wakacjach na Dominikanie a w tym planują Costa Brava. Na ostatnim piwie Filip wspominał, że wszystko super i w ogóle, rżną się wieczorami jak króliki.
U Pawła wielkie zmiany. Przeprowadzka, nowe miasto, nowe mieszkanie, nowa praca. Zawsze chciał pracować w korporacji, zawsze się też wydawało, że się do tego nadaje. Ostatnio wziął samochód na raty, całkiem fajny nawet, nówka funkiel nie śmigany, prosto z salonu. Jego brat wyjechał na roczny staż do Szwecji, gdzie będzie kształcił się na lekarza. Obaj na spotkaniu klasowym zaczynali kulturalnie i na bogato, jacusiem na skałach. Obaj skończyli upadlając się najtańszą siwuchą. Pod koniec byli nawet wylewni, bełkocząc coś o ciężkim życiu.
Radek kupił działkę pod dom, ale z jego budową jeszcze się wstrzymuje, bo jak sam powiedział, nie stać go, ale działka zawsze się przyda. Zamiast tego zabrał swoją żonę na dwutygodniowy wyjazd w Alpy. Narty, snowboard, bernardyny i seks w wełnianych skarpetach – Anka była w swoim żywiole. To był ich pierwszy wyjazd od czasu ślubu, więc cieszyli się jak dzieci, bez których było im zdecydowanie lepiej, ale sami tego nie przyznają.
Mamy setki, niektórzy nawet tysiące znajomych a mimo to wiemy co się dzieje w ich życiach. Co prawda naukowcy już dawno udowodnili, że jesteśmy w stanie efektywnie podtrzymywać jedynie około 150 znajomości, ale przecież plotkować możemy o wszystkich, prawda? Odległość przestała mieć znaczenie, możemy w kilka sekund połączyć się z drugim końcem świata i dowiedzieć się co porabia Tomek w Berlinie a co u Agnieszki w Delphi. Codziennie czatujemy, smsujemy, wysyłamy zdjęcia na instagram i snapy do znajomych. Dzięki mediom społecznościowym ilość wymienianych informacji jest ogromna.
Informacji, które są puste.
Nowa premia, nowy samochód, dom, wakacyjny wyjazd czy niezliczone rzesze wydymanych na weekendowych imprezach dziuń nie robią na nikim wrażenia. Wszyscy tylko kiwamy głowami z uznaniem, w rzeczywistości w ogóle nie słuchając. W najlepszym razie słuchając, ale mając to w dupie. Kolejne spotkania coraz bardziej przypominają targi próżności podczas których każdy prześciga się w opowieściach. A gdy przychodzi do prawdziwej rozmowy, już nawet nie zaawansowanej intelektualnie filozoficznej dysputy, ale choćby zwykłej, choć szczerej rozmowy o uczuciach, to wszyscy milczą. Milczą, uśmiechają się nerwowo, biorą w dłoń szklankę czy kieliszek i rzucają od niechcenia, że wszystko wporzo, a swój wzrok kierują na przeciwległy koniec sali patrząc w nieokreśloną dal.
To nic, że serce krwawi, moc truchleje, to nic że ledwo wiążą koniec z końcem, to nic że już się nie kochają i to nic że od roku codziennie piją. Dziecko wyrzucili ze szkoły, matka zmarła a partnerka zdradza, ale nie będziemy się zanudzać.
U mnie wszystko wporzo. A u ciebie?