Ogłoszenia parafialne – można spokojnie pominąć i nie czytać.
Ponad tydzień przerwy w publikowaniu. To zdecydowany rekord i nie zamierzam już go więcej pobijać. Zdaje sobie sprawę, że jesteście jak koty – wasza lojalność trwa dopóty dopóki daję wam papu. Nie mam wam tego za złe, to całkiem naturalne w dobie fejsbuka. Wiadomości pojawia się tyle, że nie sposób wszystkiemu poświęcić uwagę. Rozumiem więc, że wybieracie to co najbardziej dla was korzystne. I bardzo dobrze. Z tego właśnie powodu od tygodnia nic nie opublikowałem.
Zdaję sobie sprawę, że czasami zdarza mi się opublikować słabszy tekst. Nie można w końcu być ciągle najlepszym. W ciągu ostatniego tygodnia powstało kilka szkiców tekstów, żaden jednak nie był godzien waszej uwagi. Nie piszę tego po to, byście mi współczuli, czy żeby się pochwalić, chcę po prostu byście wiedzieli, że nie zamierzam was zostawiać. Niezależnie od tego, jak długie będą przerwy w publikacjach, to na pewno tu będę wracał, bo podchodzę do blogowania całkiem poważnie. Myślę o was i o blogu praktycznie 24/7 a w połączeniu z pracą na etacie i pozostałymi zajęciami daje to naprawdę sporo rzeczy na głowie. Ale cały czas coś tam dla was skrobię. Pomimo tego, że uwielbiam dla was pisać, to też czasem potrzebuję od tego przerwy.
Jako ciekawostkę wam powiem, że w tej chwili w czeluściach mojego magazynu zalega ponad 110 szkiców wpisów, w większości nieskończonych ale przynajmniej rozpoczętych. Ponad 100 tematów, to przy dawkowaniu co dwa dni grubo ponad pół roku publikowania. No, ale każdy tekst musi dojrzeć. I w mojej głowie i na papierze. Szkoda marnować dobre tematy słabymi tekstami.
Tak czy inaczej, od jutra koniec urlopu i wracamy do normalnych tekstów. Do końca tygodnia powinny nastąpić także pewne zmiany na blogu, które pozwolą mu się lepiej rozwinąć. Przed weekendem uchylę nieco rąbka tajemnicy. Tymczasem witajcie po przerwie i do przeczytania jutro.