Problemy z małą frekwencją? To na pewno wina polityków.
Nie lubię poruszać spraw politycznych na blogu, bo za chwilę zleci się chmara partyjnych (bez różnicy których konkretnie) klakierów, politycznych misjonarzy i nawracających wszystkich na Jedynie Słuszną Partię pacanów. Są jednak takie tematy, o których chętnie napiszę, bo nie będą one dotyczyły bezpośrednio którejś partii, a raczej będą traktować o konkretnych postawach. To właśnie taki wpis.
Najpierw głosujesz na partię. Nie znasz nazwisk, ale doskonale wiesz, że w Twoja Partia jest najtwojsza a na tą ichnią głosują tylko głąby. W sumie to nawet nie interesujesz się na co dzień polityką, ale słyszałeś o tym, że prezydent popełnił dwa ortografy, jeden polityk ma wadę wymowy a inny nie potrafi zaśpiewać hymnu. Jeśli już kogoś znasz to uważasz, żeby czasem nie zagłosować na tego z sukcesami, bo przecież na pewno nakradł, albo miał ojca w SB. Najlepsi są tacy, którzy są znani, mniej ważne skąd. I najlepiej jak swoje chłopy, takie co to nie stronią od wódki, ale koniecznie muszą mieć rodzinę, bo rodzina najważniejsza. Jak kto ma dziadka z Wermachtu, to nie może być przecież dobrym politykiem, prawda?
Potem, w trakcie kampanii, najbardziej interesuje cie kogo pobiła policja, dlaczego to zrobiła, kto gdzie latał i za ile, kto przeklął na wizji i co pokazywał koleżankom przydupas prezesa. Jak ktoś w spocie zaśpiewa, albo zatańczy to też dobrze, może śmiesznie, ale dobrze. Im przaśniej tym lepiej. Ale nie daj boże ktoś przezwie swojego szefa za plecami. Ja to mogę, ty też, ale przecież politykowi nie wypada nie lubić szefa, a już tym bardziej o tym mówić. Programów wyborczych nie czytasz, bo i tak nie mają znaczenia, a zresztą co ty się tam znasz na tych wysokich izbach i dziurach budżetowych. Ani przed wyborami, ani po wyborach z obietnic nie rozliczasz.
I nadchodzi dzień wyborów, ty ich wybierasz, algorytmem zaprezentowanym powyżej. A potem przez cztery lata (albo i dłużej) przeklinasz ich, mówiąc, że politycy to do dupy są, że kradną, że przyszli się dorobić, że nic nie załatwiają. I przestajesz głosować, bo nie czujesz, by twój głos coś znaczył. I dziwisz się, że tak się dzieje.
Bo to dziwne, prawda?