Dziś nie ma już autorytetów

Gdzie się podziały tamte autorytety?

To ciekawe, że ludzie zakwestionują każdy autorytet tylko dlatego, że są dziedziny w których te autorytety się nie sprawdzają. Najgorętszym przykładem jest ostatni ranking Kominka, z którego wypisał się jeden z nominowanych. I o ile sam fakt wypisania jest jakby oczywisty, w końcu nie każdy musi chcieć znaleźć się w takim rankingu czy w takim towarzystwie, to późniejszy atak i zarzuty na kominkowy autorytet są dla mnie już zagadkowe.

Wiecie, ja doskonale rozumiem, że komuś takie metody nie pasują i zwyczajnie z nimi mu nie po drodze. To się rozumie samo przez się. Rozumiem, gdy ktoś mówi, że Kominek nie jest dla mnie autorytetem, bo dla mnie blogowanie jest czymś innym. Natomiast pisanie, że się na niczym nie zna, że żaden z niego bloger, albo najlepsze: jak autorytetem może być ktoś, kto pisze o robieniu loda i poniża kobiety, śmieszy mnie niezmiernie. Śmieszy mnie, bo to tak jakby nie zauważać, że napisał o blogowaniu dwie książki, założył dla blogerów forum, prowadził różne wykłady, prezentacje czy szkolenia i w gruncie rzeczy był pierwszym lub jednym z pierwszych komercyjnych blogerów. A nie zauważa się tego tylko dlatego, że w innej tematyce autorytetem nie jest. To, że nie zgadzam się z nim w wielu kwestiach dotyczących związków czy stylu życia nie może zanegować tego, że na blogowaniu zjadł zęby i warto posłuchać jego argumentów.

Zresztą, Kominek to przykład na gorąco i w skali mikro, ale z innymi jest podobnie. Kwestionuje się autorytet nawet największych Polaków we wszystkich dziedzinach, tylko dlatego, że da się im coś zarzucić. Lech Wałęsa autorytetem być przecież nie może, choćby dlatego, że jest elektrykiem. Józef Piłsudski to socjalista, a Jan Paweł II rzekomo ukrywał księży – pedofilów, więc wszystko co zrobili dobrego jest z automatu przekreślone. Pewnie gdyby Kazimierz Wielki odbudował kraj w dzisiejszych czasach to również autorytetem nie mógłby być, bo przecież miał kochanki i bękarty a Curie-Skłodowska była kobietą.

Ludziom się wydaje, że słowo autorytet można stosować tylko na kimś, kto jest kryształowo czysty, kto nie ma żadnych wad i kogo można naśladować w każdej dziedzinie. A prawda jest inna – autorytetem można nazywać ludzi, ale oni nadal pozostają ludźmi. Matka Teresa też narobiła kiedyś do nocnika, ale czy to znaczy, że wszystko co zrobiła dobrze jest nic nie warte? Ja podchodzę do tego wszystkie w bardzo prosty sposób – od każdego biorę sobie co najlepsze. Każdy kto robi cokolwiek dobrego może mnie czegoś nauczyć i ja chętnie te nauki wezmę. I nie obrażam ani nie wyśmiewam innych tylko dlatego, że stosują inny system wartości. Wam też to polecam, bo nie stresując się i nie wkurzając na różne niedoskonałości innych a patrząc i czerpiąc z ich pozytywów, żyje mi się zupełnie przyjemnie.

photo credit: rosipaw via photopin cc