Rozprawiam się z jednym z najgłupszych przysłów w naszym języku. Sam odpowiedz sobie na pytanie, czy wolisz być Wujkiem Dobra Rada, czy Nicolą Teslą.
Gdyby w połowie IV tysiąclecia p.n.e. jeden Sumer użył dzidy krótkiej bojowej do wyperswadowania drugiemu Sumerowi pomysłu na koło, bo przecież to zupełnie niepotrzebna fanaberia, dziś mogłoby nas tu wcale nie być.
W 1763 roku do Jamesa Watta przyszedł John Anderson, profesor z Uniwersytetu Glasgow, prosząc o pomoc w naprawie atmosferycznego silnika parowego. W trakcie naprawy Watt doszedł do wniosku, że silnik ten jest zbyt energochłonny a wada ta wynika z jego budowy, więc postanowił go ulepszyć. Gdyby wtedy Wujek Dobra Rada przekonałby go, że nie ma potrzeby, że przecież działa i po co ulepszać coś co jest dobre, to moglibyśmy nigdy nie doświadczyć rewolucji przemysłowej zapoczątkowanej przez wynalezienie maszyny parowej.
Gdyby na przełomie XIX i XX wieku życzliwi przekonali Teslę, że nie warto się pochylać nad urządzeniem do odbioru fal elektromagnetycznych to dziś nie mielibyśmy radia.
Gdyby kiedyś próbowano kogoś przekonać, że wcale nie potrzebujemy żarówek, że świece i lampy naftowe radzą sobie doskonale, nie ma więc sensu ich ulepszać, dziś mielibyśmy problemy z wieczornym czytaniem.
Dziś na co dzień też jesteśmy świadkami jak życzliwi radzą nam się wstrzymać z tym postępem, bo przecież można jeszcze coś zepsuć. Bo jeśli coś działa i ma się nie najgorzej, to nie ma sensu tego ruszać. I nie ruszają. A potem się dziwią, że coś do tej pory sprawdzającego się doskonale nagle zawodzi. Nagle nie jest tak dobre. Nagle inni mają już lepsze a my dalej tkwimy w starym sprawdzonym. Cały nasz kraj jest pełen takich sprawdzonych rozwiązań, podczas gdy zachód odjeżdża nam na każdym kroku.
Jak prześledzić historie wszystkich wielkich wynalazców to łatwo zauważyć, że wielokrotnie podważali oni panujące porządki i robili sobie wrogów tylko dlatego, że mieli czelność zakwestionować zastaną rzeczywistość, ulepszyć ją. W średniowieczu nazywano takich często innowiercami i palono ich na stosach. Dziś mówi się a po co? A komu to potrzebne? Ludzie nie chcą zmian a najgorsze jest w tym to, że to wcale nie głupi ludzie. Bo zmian boją się nie tylko ci niewykształceni, nieinteligentni czy starzy. Jeśli dziwicie się, dlaczego u lekarzy nie ma jeszcze w pełni zinformatyzowanych przychodni, to ja wam powiem dlaczego: bo wciąż wielu lekarzy boi się używać komputerów. A w ilu szkołach standardem są elektroniczne dzienniki, albo elektroniczne podręczniki? Myślicie, że nauczyciele są postępowi? Boją się technologii tak samo jak lekarze.
Ja tu wspominam tylko o nauczycielach i lekarza, bo o tych środowiskach akurat coś wiem, ale jestem pewien, że w innych nie jest wcale lepiej. Nie dajcie sobie wmówić, że białe jest czarne. Lepsze nie jest wrogiem dobrego, bo jest jego LEPSZYM potomkiem. Lepsze już z samej definicji jest lepsze niż dobre. Lepsze jest wrogiem głupiego, bo głupi boi się otworzyć na nowe. Możesz poddać się sile przyzwyczajeń, albo płynąć z prądem ale sam sobie odpowiedz, czy wolisz być życzliwie radzącym nie ruszać tego co dobre czy Nicolą Teslą.
Foto: Jasperdo