Pamiętasz swój najlepszy prezent pod choinkę?

Prezent, który zapadł mi w pamięć najbardziej.

Pamiętam jakby to było wczoraj. Mroźny wigilijny wieczór, zapach barszczu w powietrzu, delikatne światło choinkowych lampek i oczekiwanie na otwarcie świątecznych paczek. W telewizorze jakieś kolędy a przy stole najbliższa rodzina. I w końcu ten moment, gdy można było rozerwać papier broniący dostępu do szczęścia. Ostatnie sekundy przed rozwikłaniem tej podniecającej zagadki człowiek nie mógł już się opanować. Wiecie ile kosztował prezent, który najbardziej zapadł mi w pamięć?

Żyję już na tym padole chwilkę i kilka prezentów dostałem, ale ten jeden zapadł mi w pamięć najbardziej. A w zasadzie te dwa, bo to były dwie rzeczy. Pierwsza to była kaseta ze Smerfnymi Hitami. Och, drogie gimby, możecie tego nie pamiętać, ale serio, to wtedy był naprawdę chodliwy towar.

Na całe szczęście gust muzyczny trochę mi się od tamtego czasu zmienił, ale pozostaje sobie wam jedynie wyobrażać miny sąsiadów gdy w wigilijny wieczór odpalałem właśnie Smerfne Hity na cały regulator. W kółko. Ale kaseta i tak była jedynie miłym dodatkiem. Gwoździem programu był bowiem Eurobiznes. Tak, ten mniej zamożny brat Monopolu. Oprócz tego, że to zawsze doskonała gra, to jedna rzecz jest dla mnie szczególnie ważna po tych wszystkich latach. Mianowicie fakt, że z dziadkiem i rodzicami w ten Eurobiznes zagraliśmy. W Wigilię. Razem. I nawet udało mi się wygrać (zupełny przypadek, co?). Niestety, nie wszyscy mają okazję mieć takie wspomnienia i nie wszyscy będą mogli po latach miło wracać do świątecznych chwil z rodzinami.

Mamy w Polsce domy dziecka, których podopieczni nie zagrają z dziadkami i rodzicami w Eurobiznes i nie dostaną od nich nawet Smerfnych Hitów.  Ale możemy pomóc im dostać prezent, który choć odrobinkę odmieni oblicze ich świąt. I tutaj pojawia się Karol Zieliński z akcją #dladzieciaków. Pomysł jest bardzo prosty, 400 dzieciaków z domów dziecka + zrzutka dobrych ludzi = wesołe święta. Nie trzeba wcale dużo, ledwie nieco ponad 50 tysięcy złotych. Mamy już ponad 15 000 a zostały jeszcze dwa tygodnie akcji. Tak naprawdę, gdyby każdy czytelnik Męskiego Pisania zrezygnował z jednego piwa na mieście, albo zamiast pójść w jeden weekend do restauracji zjadłby w domu to bez problemu mielibyśmy uzbierany komplet.

Zachęcam was gorąco do dorzucenia się do akcji. Serio, każdy piątak ma znaczenie i każda dycha to być może kolejny dzieciak ze wspaniałymi wspomnieniami, które może potem wspominać przez lata. Parę złotych a możecie zmienić czyjeś życie. Ja swój przelew już wysłałem, a za każdy wasz przelew obiecuję dużo wirtualnych buziaczków i toast za zdrowie przy najbliższej okazji. Tutaj macie link do strony na której wszystko jest wytłumaczone, możecie tam też od razu zrobić przelew w minutę, więc nie stracicie dużo czasu.

Zróbmy coś dobrego.

Dla dzieciaków.