Spłycają nam filmy

 

Ci, którzy nie znają języków obcych, albo nie posługują się nimi dość biegle, nawet nie wiedzą ile jakości tracą, oglądając filmy i seriale z lektorem. Dostajemy ogoloną z emocji i wartości papkę, która jest substytutem tego co autor chciał nam dać.

Takie różnice widać dopiero, gdy się trochę pozna język obcy. W moim przypadku jest to angielski, w którym to języku wychodzi większość interesujących mnie pozycji. To już nawet nie chodzi o to, że tłumaczenie nie jest dokładne, albo nie do końca odwzorowuje daną wypowiedź czy sytuację. Bardzo często taki lektor mówi zupełnie co innego niż postać w filmie.

Pal sześć już te nieszczęsne tytuły, jak Wirujący Seks czy Szklana Pułapka. Wiele z nich da się jeszcze jakoś wytłumaczyć, a jak wiadomo to właśnie tytuł musi przyciągnąć widza, żeby w ogóle zechciał się filmem zainteresować. Wielu ludziom Dirty Dancing nic by nie powiedziało. Ale seks w tytule? Sprzeda się niemal tak łatwo jak cycki trafiają na główne strony portali.

Tłumacze niewyobrażalnie spłycają nam filmy

Wiadomo, że nie da się wszystkiego przetłumaczyć dosłownie, że niektóre dowcipy czy sytuacje trzeba dostosować do odbiorców w naszym kraju. Jednak to co jest nam serwowane wygląda jak wrzucenie tekstu bez jakiegokolwiek nadzoru do Google Translatora (z całym szacunkiem dla tego narzędzia). Naprawdę nie trzeba być uzdolnionym lingwistą, żeby zauważyć, że ten kto tłumaczył dialogi, zazwyczaj nawet nie oglądał danego materiału. Jak więc ma dobrze przetłumaczyć odcinki serialu, które bazują na różnych żartach sytuacyjnych? Jak ma poprawnie oddać w tekście emocje wyrażane przez gesty i mimikę aktora, skoro nigdy ich nie widział?

Dla tych, którzy znają język wystarczająco do zrozumienia większości dialogów, polecam zwrócenie uwagi na filmy, w których to lektor czyta dialogi. Zobaczycie, że po pierwsze, część tekstów i gagów nie jest wcale tłumaczona, po drugie to co jest tłumaczone, nie pozwala widzowi na samodzielne dochodzenie do puenty, podając ją gotową jak na tacy, przez co naprawdę możemy wyłączyć myślenie w czasie oglądania.

Dlatego też uważam, że dużo lepsze jest korzystanie z napisów umieszczonych gdzieś za darmo w sieci, które powstawały ze słuchu. Autorzy takich tekstów przynajmniej widzieli to co tłumaczą i nie będą popełniać błędów profesjonalistów.

Oczywiście, są także genialne tłumaczenia i dobre przekłady na rodzime realia przy zachowaniu autorskiej konwencji, ale nie oszukujmy się – to jest zdecydowana mniejszość. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że 90% tego co oglądacie w telewizji a jest tłumaczone, to syf. Naprawdę warto oglądać filmy i seriale po angielsku, z polskimi napisami. Raz, że znaczenie filmu będzie inne, dwa, że na pewno dobrze to zrobi waszemu czytaniu a trzy, że nauczycie się też sporo języka.

Źródło zdjęcia: 1