Jeszcze wczoraj bym napisał jedynie o flakach i seksie. Dziś jestem wręcz zmuszony dorzucić szczyptę emocji.
Nie będę owijał w bawełnę, Spartakus to jeden z tych seriali, które każdy facet powinien obejrzeć. Jest tu wszystko, co dusza zapragnie – latające głowy, sikająca krew, mięso rzucane nie tylko przez usta bohaterów, no i oczywiście cycki. Dużo cycków, jędrnych i młodych.
Muszę przyznać, że trochę śmieszą mnie opinie o brutalności tego serialu. Owszem, trup ściele się gęsto, odrąbane głowy ochoczo fruwają i dziecku nie dałbym tego do obejrzenia, jednak naprawdę bliżej temu do groteski. No bo jak ma być poważne truchło, z którego krew sika jak z fontanny?
Sama fabuła (jak dotąd) wydaje się nie odbiegać zbytnio od rzeczywistych wydarzeń, więc puryści historyczni powinni być ukontentowani.
Już ładnych parę lat temu serial Rzym wyznaczył standard, że w filmach i serialach o mieczach, chwale i odrąbywaniu członków nie może zabraknąć i seksu. Spartacus zgrabnie z tego standardu korzysta, ciesząc oczy nagimi ciałami. I tu warto zaznaczyć, że paniom również powinno się podobać, ponieważ niemal wszyscy aktorzy są dobrze zbudowani, no i oczywiście występują topless a i czasem się przewinie nagi męski pośladek.
Do wczoraj byłoby tylko tyle dobrego, ale właśnie wczoraj obejrzałem odcinek, który mnie wzruszył. Do tej pory mu się to nie udawało, jednak wczorajszym odcinkiem pokazał, że jak autorzy chcą, to potrafią.
Nie mniej, daleki byłbym od pieśni pochwalnych. Wymienione przeze mnie czynniki to dość by serial lubić i oglądać, jednak za mało, by trafić na moją listę seriali wszech-czasów. Na minus trzeba zaliczyć schematyczność scen, bo każda bitwa wygląda niemal identycznie a to co je różni od siebie, to na przykład sposób w jaki krew tryska, albo inna metoda odrąbywania głowy (oczywiście wszystko w slow motion).
Na dodatek, niby mowa jest tu o epickim rozmachu, ale w samych walkach widać tę samą garstkę walczącą w ten sam sposób. Jeśli dorzucimy do tego nie najlepsze dialogi, w których niemal każdy bohater rzuca mnóstwem sentencji i mądrości oraz kutasa Jowisza jako przekleństwo uniwersalne padające w co drugim zdaniu, otrzymamy dobrą produkcję, jednak bez specjalnego zachwytu. Taka solidna siódemka w skali dziesięciostopniowej.
Ale siódemka to wciąż całkiem dobry wynik i z czystym sumieniem mogę polecić wam ten serial. W końcu miecze, krew, cycki – what’s not to like?