Wystarczy obejrzeć Fargo.
Lubię słuchać ciekawych historii. Dobra opowieść to zawsze dobry pomysł i myślę, że stąd moje zamiłowanie do filmów, seriali i książek. Mój mózg zachowuje się czasami jak jakaś fabularna gąbka – jak sobie postanowi, to bez dobrej historii ani myśli myśleć. A ja biedny muszę szukać, albo żyć i radzić sobie z wewnętrzną pustką, która cały czas szepcze no weźże mnie jakoś wypełnij, no nie bądź taki. I człowiek chodzi potem taki jakby głodny. A wszyscy wiemy, że polak jak głodny to zły.
W czasie jednego z poszukiwań pożywienia dla mojego umysłu trafiłem na serial Fargo. Chociaż nie, trafiłem na niego z polecenia, ale i tak traktuję to jako swoje znalezisko, bo polecenie nie było zbyt stanowcze i ledwie od jednej osoby. I to nie na fejsie, więc tak jakby w ogóle tego nie było, prawda?
Gdy zobaczyłem pierwszy odcinek to pomyślałem sobie o niee! Znowu Martin Freeman w roli ślamazarnego fajtłapy? Ileż można!? Ten gość to taki polski Karolak – jedna rola we wszystkich filmach i serialach. Ktoś zaraz się oburzy, że jak to, Karolaka w ogóle do niego porównywać, no ale sami mi pokażcie film z Freemanem, który gra kogoś innego. Ale wracając do Fargo, to bardzo szybko nasz młody Bilbo Baggins przestał mi przeszkadzać. Głównie za sprawą absolutnie genialnej postaci jaką okazał się Lorne Malvo i grający go Billy Bob Thornton. Można śmiało powiedzieć, że to jeden z tych morderców, którego wszyscy kochają i chcą go jak najwięcej.
Gatunkowo Fargo to dramat z elementami czarnego humoru. Historia niby smutna i poważna, ale i tak nie sposób nie wybuchnąć śmiechem w wielu absurdalnych momentach. Miłośnicy takich klimatów powinni być zadowoleni. Osią wokół której kręci się cały serial jest para Lester Nygaard – ciapkowaty sprzedawca ubezpieczeń, klasyczna ciamcaramcia z zadatkami na pierdołę stulecia, oraz Lorne Malvo – zawsze spokojny i stonowany zabójca, który lubuje się w manipulowaniu ludźmi. Zestawiając dwie tak skrajne osobowości nie trudno o ciekawe wydarzenia i tak też się dzieje w tym serialu.
Nie będę wam zdradzał fabuły, powiem tylko, że mój głód dobrych historii został zaspokojony a sam serial trafia na półeczkę ulubione. To zdecydowanie najlepszy serial od czasu gdy obejrzałem True Detective. Podobno ma powstać jego drugi sezon i ja już nie mogę się doczekać. Dlatego jeśli w te pochmurne, w zasadzie już jesienne popołudnia nie macie nic ciekawego do roboty, to polecam wam Fargo.