Kraj na licencji

 

My w Polsce to już nawet własnych newsów nie mamy, tylko wszystko bierzemy jak leci z zachodu.

Ostatnio looqash pisał u siebie o dziennikarstwie w epoce copy-paste. Ja już od jakiegoś czasu miałem przygotowany szkic notki o oryginalnych pomysłach w naszym kraju. Początkowo chciałem pisać tylko o produkcjach filmowych, ale taka mnie dziś myśl naszła, że w zasadzie we wszystkich dziedzinach życia bezmyślnie bierzemy zachód za wzór.

Ta myśl mnie naszła już wcześniej, ale dopiero dziś przyjęła konkretny kształt. Jak przejrzeć nagłówki większości portali (a i w telewizji wiadomości tematycznie też pewnie nie odbiegają od tego schematu) to od kilku dni panuje szaleństwo na dziecko księżnej Wielkiej Brytanii. Nie wydaje wam się, że trochę tego za dużo?

Ja wiem i rozumiem, że same narodziny to dość istotna kwestia i warto o niej wspomnieć w naszych mediach. Ale między wspomnieć a nie mówić o niczym innym jest jednak mało subtelna różnica. Czy naprawdę potomek brytyjskiej rodziny królewskiej jest tak ważny dla obywateli naszego kraju? Nie wydaje mi się.

Jestem natomiast pewien, że nasi rodzimi dziennikarze, zwyczajowo już przekopiowują niusy od zachodnich agencji. W Wielkiej Brytanii szał na ten temat jest zrozumiały, ale już wszędzie indziej nie bardzo. Nie przeszkadza to jednak wszystkim portalom i telewizjom męczyć nas tym tematem od rana do wieczora.

Wstydzimy się też naszej rodzimej muzyki. Disco Polo jest powszechnie uznane za obciachowe, ale nie przeszkadza nam to śpiewać brazylijskie Ai Se Eu Te Pego, które tak na dobrą sprawę niczym się od Disco Polo nie różni. A już nawet nie będę się rozpisywał o słynnym, wspólnym dowcipie wszystkich rodaków pod tytułem “Koko koko Euro spoko”, bo wszyscy wiemy jak to się skończyło.

Ostatnio chciałem napisać notkę o polskich serialach, które są na poziomie światowym i spokojnie można by je polecić za granicą. Chodziło mi oczywiście o te nowsze, bo Janosików i Pancernych już dość się wszyscy naoglądaliśmy. Niestety, miałem problem z przykładami. Znalazłem dwie produkcje, których nie wstydziłbym się przedstawiać za granicą – świeżą jeszcze produkcję TVP “Czas Honoru” oraz produkcję TVN “Odwróceni”. Obie są mocne fabularnie a i w realizacji nie wypada to najgorzej. Po prostu dobre.

Więcej przykładów niestety nie znalazłem, za to pełno w naszej telewizji produkcji na licencjach. Zresztą, pół biedy jeśli to są tylko licencje. Gorzej jeśli w jednym z popularnych seriali o szpitalu pojawia się postać, która nie dość, że kuleje i ma cięty dowcip, to jeszcze stawia w dość znajomy sposób diagnozy. Chyba tylko po to, żeby nie być prawnie posądzonym o plagiat zmieniono tej postaci płeć.

Nie wierzę, że nie ma w Polsce ludzi z dobrymi pomysłami. Ja sam wymyśliłbym i napisał dużo lepsze scenariusze do połowy naszych licencjonowanych produkcji a jestem pewien, że i wasze pomysły nie byłyby gorsze. Wydaje mi się, że tym decydującym brakuje odwagi, żeby zaryzykować i stworzyć coś własnego, coś niepowtarzalnego. Coś, z czego Polska byłaby znana. Wolimy odgrzewać kotlety cioci Jadzi, zamiast spróbować zmajstrować jakąś własną potrawę. Bo może się nie udać.

Dobrze, że branża gier komputerowych nie poddaje się tym trendom. I wydaje mi się, że to właśnie ekipy z CD Projekt na czele zmuszą ostatecznie producentów filmów do inwestycji w coś innego niż Kac Wawa, czy “Polski Sex w Wielkim Mieście”. Bo kreatywnych ludzi w naszym kraju na pewno nie brakuje.