KFC pokazuje jak zrobić porządnie zamówienia przez internet z dowozem do domu.
Dawno temu, za siedmioma górami i tak dalej, nie przepadałem za KFC. Raz, że nie było go przez długi czas w moim rodzinnym mieście, więc nie miałem kiedy przywyknąć, a dwa, że ich posiłki jakoś do mnie nie przemawiały. Jestem bardzo kapryśny jeśli chodzi o jedzenie i potrafią mnie zniechęcić rzeczy, których normalnych ludzi by nie zniechęciły. W KFC odtrącała mnie przede wszystkim konieczność jedzenia wszystkich skrzydełek i kurczaków palcami. Zresztą nie tylko w KFC – ogólnie nie przepadam za skrzydełkami, nie z powodu samego smaku, który ostatecznie lubię, ale właśnie z powodu konieczności uświnienia się nieco.
Poza tym, jestem zwolennikiem kanapek, takiej konwencji burgerowej. Niestety, przez długi czas ta konwencja dla mnie kulała w KFC. Mięso było smaczne, ale reszta były taka sobie – bułka za sucha, dodatków jakby mało, od niechcenia, więc wolałem chodzić do McDonald’a. Do czasu. Potrzebowałem jeszcze chwili, McDonald’s zaczął mnie nieco nudzić, do Burger Kinga zrobiło mi się za daleko a gyrosy i inne kebaby to jednak nie to samo. Momentem decydującym był fakt opublikowania przez Pawła Opydo kilku tekstów we współpracy z KFC i ostatecznie postanowiłem spróbować.
No i tak stałem się fanem. Co prawda, przydałoby im się więcej kanapek w stylu Grander Texas, ale i tak jest w porządku. A teraz poszli jeszcze dalej i jak dla mnie, odsadzili McDonald’sa o kilka długości. Oto bowiem kurczakowy fast-food wprowadził możliwość zamówienia jedzenia przez internet z dowozem do domu. Jeszcze nie we wszystkich miastach, jeszcze nie w każdej dzielnicy, ale tak się składa, że akurat się łapię, więc jak tylko dowiedziałem się o tym z ulotki wetkniętej w skrzynkę – postanowiłem ich sprawdzić.
Zamawiałem już w wielu knajpach, przez wiele kanałów, ale żaden nie był tak dobry jak ten w KFC. Wchodzimy na ich stronę, wpisujemy adres a serwis sam dobiera nam odpowiednią restaurację. Wybieramy z menu co chcemy i w jakiej konfiguracji, wpisujemy numer kontaktowy i wybieramy sposób płatności. Mamy pełną dowolność – można płacić zarówno gotówką, kartą jak i poprzez płatność on-line. To bardzo wygodne a niestety nie we wszystkich knajpach dostępne. KFC ma to wszystko.
Następnie po złożeniu zamówienia widzimy na ekranie stan naszego zamówienia, dzięki czemu mamy kontrolę nad tym, czy czasem czegoś nie przeoczono. Serwis podaje też szacunkowy czas przyjazdu, w moim wypadku było to 30 minut (co jak na Wrocław jest bardzo dobrym wynikiem), choć został o kilka minut przekroczony. Nie mniej, nieco ponad pół godziny w godzinach szczytu to i tak osiągnięcie. Jedzenie przyjechało zgrabnie zapakowane, ciepłe i nie można było się do niczego przyczepić.
O możliwości zamówienia jedzenia z KFC chciałem napisać tak czy siak, ale dzięki niespodziance ze strony Restauracji KFC Wrocław Borek, dostałem w prezencie kubek i tym samym napisać o nich musiałem. Nie sądzę, by wiedzieli, że jestem blogerem i zamierzam o nich napisać, a i sam kubek nie jest też niczym specjalnie wyrafinowanym, nie mniej, to bardzo miły prezent, który przekonuje mnie do nich jeszcze bardziej. KFC pokazuje jak powinno wyglądać zamawianie jedzenia do domu i od dziś jest dla mnie (niestety) niedoścignionym wzorem na tym polu. Gdybym miał powiedzieć czego brakuje, to stawiałbym na powiadomienia SMS o stanie zamówienia. Wiadomość w rodzaju “już jedziemy” na komórkę byłaby kolejnym krokiem ku doskonałości, no ale to już takie #problemyPierwszegoŚwiata.
Póki co KFC jest dla mnie faworytem jeśli chodzi o dowóz do domu i czuję, że długo się to zmieni. Jak dorzucą jeszcze kilka kanapek, to będę ich kochał, a póki co tylko lubię. Well done, KFC, well done!