Mówisz swojemu facetowi o cellulicie na twoich udach?
Poznali się na prywatce organizowanej przez wspólnego przyjaciela. Ona, młoda, świeżo po rozstaniu i on, przystojny, szarmancki. Z tym kurwikiem w oczach. Rozmawiali przez pół wieczoru. Przez drugie pół nie powiedzieli prawie nic. Wspólny przyjaciel kazał im oddać pościel do pralni mówiąc, że ostatni raz daje komuś swój pokój. Byli więcej niż szczęśliwi gdy w ramach przeprosin i podziękowania postawili mu flaszkę whisky.
Heniek był z Kryśką szczęśliwy. Kochał ją, całym swoim sercem i pragnął jej. Lubił się nią opiekować, sprawiało mu to przyjemność. Każdy jej uśmiech był dla Heńka najlepszą nagrodą, zwłaszcza gdy wiedział, że to on był jego sprawcą. Dzień w którym Heniek rozsypał płatki róż po całym pokoju hotelowym gdzieś na południu Hiszpanii był najlepszym dniem w jego życiu. Miłość jego życia powiedziała wtedy tak.
Kryśka była z Heńkiem szczęśliwa. Kochała go i wiedziała, że i on ją kocha ale nie potrafiła zrozumieć jak on może tak jej pożądać, jak może chcieć kochać się z nią przy świetle. Ona nie chciała. Miała cellulit i rozstępy, co przy każdej nadarzającej się okazji podkreślała. Niby miała fajną figurę ale i tak nie mogła zaakceptować faktu, że Heniek chcę ją taką jaka jest – brzydką, w jej oczach zupełnie nie seksowną. W odbiciu widziała tylko tłuszcz i pomarańczową skórę na udach. Zawsze gdy o niej wspominała Heniek zbywał ją ręką mówiąc by przestała gadać głupoty. Jak on mógł jej nie widzieć?!
Po pięciu latach małżeństwa Heniek z każdym dniem pragnął Kryśki jakby mniej. Nie dla tego, że przestawał ją kochać, broń boże. Po prostu z każdym dniem zaczął dostrzegać te jej rozstępy i cellulity coraz wyraźniej. Nigdy mu one nie przeszkadzały, ba, nigdy ich nawet specjalnie nie zauważał, ale teraz wyraźnie widniały na jego żonie nie pozwalając mu przejść obok nich obojętnie. Jego zawsze seksowna Krysia zamieniła się w żonę Krystynę, tą od za słonej zupy. Ich krwisto-czerwona satynowa pościel przyciągała go zdecydowanie rzadziej.
Zosia była wesołą studentką. Miała lekką nadwagę, ale nie przejmowała się nią, może nawet ją trochę lubiła. Co prawda zrobiło się jej kilka fałdek na brzuchu, ale tłuszczyk nie oszczędził również piersi, co bardzo Zosi odpowiadało. No i przede wszystkim, odpowiadało Heńkowi, bo chędożył ją na wąskim materacu co czwartek w akademiku, w czasie gdy jego żona była w pracy.
Zosia nie była wcale ładniejsza od Kryśki, wręcz przeciwnie. Po prostu nie pokazywała palcem które części ciała ma brzydkie. Heniek nie był ślepy, po prostu mu to nie przeszkadzało. Gdy Kryśka kupowała sobie drugiego kota, Heniek z Zośką brali kredyt na wspólne mieszkanie. Byli dwa lata po ślubie a Heniek z każdym dniem pragnął Zosi bardziej.