Nie licz, że inni zmienią twoje życie.
W internecie krąży dzisiaj nagranie z najlepszymi fragmentami z dyskusji o ustawie o in vitro w senacie. Dobrane bardzo wybiórczo i stronniczo, ale głupoty które są tam wygadywane muszą robić wrażenie. Ludzie, którzy wypowiadają się na filmie nie są w żadnej mierze obeznani z tematem na który się wypowiadają, a swoją opinie opierają na wydaje mi się i wierzę. W normalnych okolicznościach byłoby mi to całkiem obojętne gdyby nie fakt, że te osoby chcą na podstawie takiego wydaje mi się mówić innym co powinni robić. A to już bardzo nieładnie.
Nie zamierzam udowadniać nikomu, że te wypowiadane głupoty są głupie. Ci ludzie są odporni na wiedzę i siłą się tego nie zmieni. Zresztą, grupka ignorantów nie jest żadną tragedią i problemem, dużo gorsza jest inna rzecz. To, że kilku senatorów jest niedouczonych to jedno, ale drugą stroną medalu jest fakt, że tych niedouczonych senatorów ktoś wybrał. Bardzo często wybierali ich ludzie równie niedouczeni. To co jest w tej sytuacji niepokojące to fakt, że wśród nas żyją ludzie równo niedouczeni i również opierający swoje osądy o wydaje mi się. Dopóki te osądy dotyczą tylko ich to mi to wsio ryba, ale kiedy próbują mi swoje niedouczenie narzucić to zaczyna mi to trochę przeszkadzać.
Mam kilkoro znajomych, którzy wyjechali na obczyznę i żyją sobie za granicą naszego pięknego kraju. Często podpytuję co tam u nich, jak wrażenia z wielkiego świata, co fajnego, co złego. Jeszcze się nie zdarzyło, by ktoś powiedział, że siedzi tam bo kasa jest dobra. Owszem, wszyscy sobie chwalą, że stać ich na normalne życie, że na kino i teatr ich stać, że na siłkę mogą wyskoczyć a i ciepłe wyspy wcale tak daleko nie są. Ale nikogo z nich nie trzyma tam bezpośrednio kasa. Za to wszyscy, jak jeden mąż, powtarzają, że tam obcy ludzie są dla siebie milsi.
Wszyscy powtarzają, że jak przyjść do urzędu, to uśmiech i szczera chęć pomocy. Że jak pójść do lekarza, to pacjent nagle człowiekiem się staje. Że policjant na ulicy to współczesny rycerz na białym rumaku a i sąsiad jakiś taki nieskory to wiercenia o szóstej rano. Nie ma zawiści, zazdrości, złorzeczenia. Nie w takiej skali. I nawet jeśli każdy ze znajomych rozważa kiedyś powrót do kraju, to zawsze jednym z ważnych argumentów jest niechęć do naszego piekiełka.
I tak sobie myślę, wszyscy narzekamy na tych polityków. Wiadomo, kradną, oszukują, kłamią. I są hipokrytami. Ale prawdziwymi hipokrytami jesteśmy my, wyborcy. Bo bardzo byśmy chcieli w urzędzie załatwiać wszystko z uśmiechem, ale jak przychodzi co do czego, to sąsiada pozdrawiamy ze zwyczajowym ty chuju pod nosem.
Dlatego zamiast liczyć, że jakiś polityk uczyni coś magicznego żeby zmienić nasz kraj, sam zacznij to robić, ot, choćby uśmiechając się do ludzi w kolejce do lekarza.
Bo wszystkie zmiany świata należy zaczynać od samego siebie.