Po mojemu

 

Co mają wspólnego koty, aborcja i ludzie narzucający innym swoje poglądy? Nie dowiesz się jeśli nie przeczytasz.

Nie jestem jakimś fanatykiem, który by twierdził, że koty od psów są lepsze i basta. Tym bardziej, że psa nigdy nie miałem. Ale są takie sprawy, których właściciele psów a przeciwnicy kotów nie zrozumieją. Bo koty są specyficzne.

Miał okazję żyć pod jednym dachem z czterema kotami, z czego jeden się nie liczy, bo było to jeszcze w czasach gdy korzystałem z nocnika bawiąc się drewnianymi klockami. Każdy z tych kotów był inny (dwa jeszcze są), ale każdy z nich miał jedną, w zasadzie kluczową dla kotów cechę wspólną – wolna wola.

Ci, którzy kiedykolwiek mieli do czynienia z kotem dłużej niż przez pięć minut zgodzą się ze mną, że kota nie da się zmusić. Oczywiście, siłą z nim można zrobić wszystko, ale te sierściuchy mają to do siebie, że chodzą własnymi drogami. Kota nie obchodzi to, że chcesz go pogłaskać. On nie chce. On chętnie przyjdzie do Ciebie i da się pogłaskać, bo przecież to lubi, ale tylko wtedy, kiedy on o tym zadecyduje.

Właśnie na kotach ludzie mogliby się uczyć czym jest miłość bezwarunkowa. Bo taki kot jest właśnie po to, żeby go kochać. Nie po to, by aportował. Nie po to, aby był posłuszny i cieszył się jak tylko wracasz do domu. Trochę jak z dziećmi, wyszedł ci syn marnotrawny, ale kochasz go i dalej dajesz mu miskę żarcia i schronienie w czasie deszczu. Fajnie, jak kot/syn potrafi odwzajemnić uczucie i pokazać swoje przywiązanie, ale wcale tak nie musi być.

Może to kwestia astrologii i tego, żem z lipca, a więc Lew, a może to kwestia wychowania, ale ja sam jestem jak taki kot. Mam ogromne problemy ze zmuszaniem. Lubię robić wiele rzeczy, ot choćby coś tam potańczyć na parkiecie na weselu – nie mam z tym jako takiego problemu. Ale na parkiet muszę wejść wtedy kiedy ja tego chcę. Jak wchodzi na mnie babcia, jak wchodzą na mnie znajomi, no chodź, no dawaj, to mam ochotę uciec. No wkurwia mnie to po prostu. Nie mam nic przeciwko wielu rzeczom, ale jak ktoś chce mnie do nich zmusić to mam ochotę mu zwyczajnie zrobić krzywdę.

Parkiet i zabawa na weselu to akurat przykład bardzo drobny i w gruncie rzeczy nieistotny. Gorzej ma się sprawa z bardziej poważnymi sprawami, jak gorąco ostatnio dyskutowana aborcja i prawo (lub jego brak) do niej. Dlatego niesamowicie wkurwiają mnie osoby, które chcą na siłę powiedzieć mi, co wolno a czego nie. Dlatego bez zbędnych słów mówię: spieprzać z mojego życia. Mam swój rozumek. Mam swoją wizję świata. I sam wiem co jest dla mnie najlepsze. A jak nie wiem, to przyjdę po radę i wtedy taka Pani Godek będzie mogła mi doradzić co jest dobre a co jest złe.

Bardzo fajnie, że Pani Godek nie chce zabijać swoich dzieci. Cieszę się też, że urodziła dziecko z Zespołem Downa i mimo trudności jest szczęśliwa i radzi sobie. Niech jednak Pani Godek pozwoli, że o moim życiu i o życiu moich dzieci i płodów będę decydował ja. Dla mnie płód to nie to samo co człowiek, ale nie zmuszam ani Pani Godek ani nikogo innego, by uważał tak jak ja. Nie musicie. Uważajcie sobie płody za dzieci. Ba, uważajcie nawet moje plemniki za dzieci. Ale nie zmieni to faktu, że będę dla nich zakładał lateksowe obozy zagłady. Bo to moje plemniki i ja będę nimi dysponował. Wy ze swoimi róbcie co chcecie. Ja Wam daję żyć po Waszemu, a Wy dajcie mi żyć po mojemu.

I możecie próbować mi zohydzić to jak chcecie. Nazywajcie mnie mordercą, zwierzęciem czy czym tam chcecie. Możemy mówić o zabijaniu człowieka-zarodka jeśli to Wam ułatwi dyskusję, proszę bardzo. Jeśli potrzebujecie do szczęścia używać takich określeń jak katowanie, uśmiercanie czy mówić o moim zbydlęceniu – proszę bardzo.  Ale mnie to naprawdę nie rusza. Koń jaki jest każdy widzi i możecie zaklinać rzeczywistość a ja i tak będę uważał swoje. Jeśli nie ma dla Was różnicy między usunięciem zarodka a morderstwem człowieka to cóż mogę powiedzieć, współczuję. Ale nie bronię Wam tak uważać. Na świecie jest dość miejsca, tylko nie wchodźmy sobie nawzajem w drogę. Bo ja, oprócz czerni i bieli, widzę także odcienie szarości.

Źródło grafiki: własne.