Młodemu chłopakowi nic nie daje tyle radości co zabawa w wojnę.
Piotrek z Michałem mieli po siedem lat. Sierpniowe słońce niemal paliło ich skóry, lecz oni się tym nie przejmowali, codziennie bawiąc się na podwórzu. Nie ma potrzeby pytać w co się bawili, bo każdy mały chłopiec w tym czasie bawił się wojnę. Strzelanie do Niemców było czymś naturalnym dla każdego młodego chłopaka, nikt nie chciał być po stronie szkopów więc najczęściej strzelało się z patyków do wyimaginowanych przeciwników. Piotrek był wyższy od Michała i wyglądał na starszego, częściej też przejmował inicjatywę, więc to on był dowódcą ich oddziału. Michałowi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, wolał być zwykłym szeregowym, który na polu bitwy dokonuje heroicznych czynów. W dniu jego ósmych urodzin, Piotrek wraz z pozostałymi kolegami oddawali salwę honorową nad prowizorycznym grobem Michała. Kilka miesięcy wcześniej gołębiarz postrzelił go w głowę.
Nie wiem jak się mają dzisiejsze pokolenia, ale za mojego dzieciństwa też biegaliśmy z patykami i strzelaliśmy do Niemców. Gdy w telewizji po raz kolejny puszczano powtórkę Czterech Pancernych siedziałem i oglądałem, a po odcinkach wychodziłem na dwór z głową pełną planów taktycznych i werwą do walki na froncie. U nas też nikt nie chciał być po przeciwnej stronie, więc przeciwników trzeba było sobie wyobrażać, więc oddziałem Wermachtu musiało być małe poletko dmuchawców, które naszymi broniami kosiliśmy. Śmierć na naszym polu bitwy była zaszczytem i najwyższym honorem.
Gdy podrosłem zacząłem sobie zadawać więcej pytań. A po co ta wojna? Po co walczyć i ginąć? Za kreski na mapie? A nie lepiej się dogadać? Za młodu każdy chłopak chciał być na wojnie, chciał biegać z karabinem i rzucać granatami. Gdzieś po drodze jednak cały ten chłopięcy, romantyczny patriotyzm ze mnie uleciał. Nie lepiej uciec zamiast ginąć? Ostatecznie żyjemy tylko dzięki tym, którzy przeżyli, po co więc się narażać, nie lepiej postawić na przetrwanie? Jeśli dołożymy do tego fakt, że tematyką patriotyczną zawładnęły w ostatnim czasie środowiska kibicowskie, że prawica, nie tylko ta skrajna przywłaszczyła sobie patriotyzm, zrobiła sobie z niego oręż do walki politycznej to nie bardzo mi się chce w to wszystko ładować. To nie moja bajka, nie moje klimaty a to co się dzieje wokół jeszcze bardziej mnie od tego odtrąca.
A potem sobie oglądam film “Powstanie Warszawskie”. I wracają do mnie wszystkie chłopięce marzenia. I wraca do mnie idea patriotyzmu. Może jeszcze bym nie ginął za ojczyznę, ale już na pewno chciałbym walczyć. Jeden film, zmontowany z oryginalnych materiałów z dopowiedzianą fabułą wystarczył, by ten chłopięcy entuzjazm powrócił. Szkoda tylko, że tak mało ludzi chce go obejrzeć. Niedziela, godzina 20 to chyba dobra godzina na kino a sala była prawie pusta i prawie nikogo młodego. Szkoda by było zapomnieć o nich. O Piotrku i Michale, chociaż ich historia jest zmyślona, to jednak gdzieś tam byli ludzie, którzy przeżyli podobne historie. Ja będę pamiętał. Tobie też polecam pójść na seans, bo warto. Naprawdę warto nie zapominać.