Przetrwać kłótnię

Jak się nie kłócić wcale albo robić to z klasą.

Musicie mi wybaczyć, ale kocham wasze dramaty. Wiem, że to brzmi jakbym był jakimś psychopatą, ale lubię jak wysyłacie mi swoje historie, bo są one bogatą kopalnią pomysłów na teksty. Za każdym razem staram się w miarę moich możliwości pomóc w waszych problemach. Nie podejmę za was życiowych decyzji, bo nie mam do tego prawa i wszystkie moje słowa musicie przynajmniej przemyśleć a najlepiej od razu kwestionować i szukać w nich dziury – bo to w końcu wasze życia i to ostatecznie wy weźmiecie za nie odpowiedzialność. Ja mogę wam tylko pomóc zrozumieć i przedstawić swój punkt widzenia, ale właśnie z wiadomości od was wiem, że wam pomagam i to co mówię ma jakiś sens. Cieszę się z tego powodu, bo lubię pomagać i dopóki tych waszych dramatów nie jest po kilkadziesiąt dziennie, to mogę spokojnie dalej robić swoje. Ale nie ufajcie mi ślepo. Nie dlatego, że nie jestem godny zaufania, ale dlatego, że tak naprawdę, pomimo tego że coś tam o mnie wiecie, to w dalszym ciągu jestem dla was obcy i nigdy nie będę w stanie poznać wszystkich aspektów waszych historii. Ja też mogę się mylić, choć wszystko co wam mówię i radzę wynika z mojego doświadczenia, to wcale nie musi się to przełożyć na wasze życie.

Czasami z tych spersonalizowanych rad dotyczących bardzo konkretnych problemów udaje mi się wyciągnąć jakiś głębszy, uogólniony temat dla wszystkich. W gruncie rzeczy tak jest często, bo mimo że wydaje nam się jacy to nie jesteśmy wyjątkowi, oryginalni i że nikt jeszcze się nie wpakował w taką kabałę, to wszyscy przeżywamy podobne historie i te same emocje. Zawód to zawód, nie ma znaczenia czy zawiódł was Piotrek czy Aneta, zazdrość to zazdrość a kłótnia to kłótnia. I dziś o kłótniach właśnie, kilka moich wniosków z historii własnych i waszych.

Przede wszystkim kłótnie są nieuniknione, bo nieuniknione są różnice zdań. Jedyne co można zrobić, to nauczyć się radzić sobie z różnicą zdań i nie doprowadzać do kłótni, choć powiem szczerze, że nie znam nikogo komu to by się udało ani nawet nie słyszałem nigdy o kimś takim, więc w gruncie rzeczy możemy przyjąć, że zamiast nie doprowadzać do kłótni, będziemy starali się minimalizować prawdopodobieństwo jej wystąpienia i jej ewentualne efekty.

Po pierwsze, na ważne tematy zawsze, ale to zawsze rozmawiajcie w cztery oczy. Nie przez smsy, skajpy, fejsbuki czy inne gadu-gadu. Komunikatory są dobre, żeby zagadać po raz pierwszy, umówić się na spotkanie czy gadać o pierdołach. Ważne sprawy tylko osobiście. Dla mnie to zawsze było oczywiste, ale ja jestem z pokolenia które dzieciństwo spędzało jeszcze na podwórku, więc na wszelki wypadek uznałem, że warto przypomnieć. Także pamiętajcie, tylko sam na sam i najlepiej na jakimś neutralnym gruncie. Polecam parki, bo zieleń uspokaja, ale wiadomo, nie zawsze to jest możliwe.

Po drugie, nie nakręcaj się. Jest taki dowcip, facet potrzebował pożyczyć od sąsiada z góry wiertarkę. I tak wchodząc po schodach zaczął się zastanawiać, kurde, co ja zrobię jak mi jej nie pożyczy? Żona mi na głowę wchodzi żebym w końcu zrobił te półki porządnie, no to trochę muszę w ścianie powiercić a sąsiad widziałem, wiertareczkę nówkę funkiel sobie sprawił, pewnie będzie mu żal. Pamiętam jak temu spod dwójki raz odmówił, więc mi pewnie też odmówi. Bo z tego sąsiada to taki kutas jest właśnie. I jak już doszedł pod drzwi sąsiada, zapukał, sąsiad otworzył a ten do niego wypalił: A w dupę se wsadź tę wiertarkę frajerze. No, także nie nakręcaj się.

Po trzecie, pilnujcie się w trakcie. Nie chodzi o to by nawrzucać drugiej stronie, by udowodnić jej że jest do dupy, zwyzywać ją czy jeszcze tam inne rzeczy. W różnicy zdań chodzi o to, że macie jakiś problem. Skupcie się więc na samym problemie. Dociekajcie dlaczego dzieje się tak a nie inaczej, z czego to wynika, jak można to zmienić. Pytajcie, słuchajcie i komunikujcie. Tonujcie emocje. To nic nie da, że powiesz mu że jest kretynem, tylko go tym rozzłościsz a guzik załatwisz. Rzecz jest w tym, by rozwiązać wasz problem i to o nim konkretnie musicie rozmawiać. Kompromis to słowo – klucz. Oznacza ono tyle że i ty i twój partner musicie kawałek ustąpić.

Po czwarte, każdą rozmowę o swoich żalach i pretensjach do drugiej strony dobrze jest rozpocząć spokojnie od wyznania grzechów. Na pewno coś sama przeskrobałaś w sprawie o którą się kłócicie albo pokłócicie się zaraz. Prawie zawsze winne są obie strony, więc zacznij od przeproszenia za swoje grzeszki – wtedy od razu ostudzasz temperaturę konfliktu na samym początku.

Po piąte, dla facetów stanem faktycznym jest to co mówisz, nie to co czujesz. Jeśli mówiłaś, że nie chcesz by odprowadził cie do domu, ale w głębi ducha chciałaś, by jednak to zrobił, to nie możesz mieć do niego pretensji, że cie posłuchał i nie odprowadził. Wiele razy pisałem już o tym, że facet się zwyczajnie nie domyśli jeśli mu tego nie powiesz. To są twoje oczekiwania, twoje pragnienia, mów mu o nich. Komunikuj się wprost. Albo nie miej później pretensji.

Po szóste, rzecz jest w tym, byście nawzajem się zrozumieli a nie tylko wzięli winę na siebie i przeprosili. Trzeba rozwiązać wasz problem a można to zrobić tylko i wyłącznie wtedy, jeśli oboje zrozumiecie skąd on się bierze. I twoje w tym jest zadanie, by wytłumaczyć partnerowi swoje odczucia i problemy tak aby on to zrozumiał. Jeśli nie zrozumiał do tej pory to znaczy, że musisz zastanowić się jak inaczej to opisać. On nie siedzi w twojej głowie, nie wie co czujesz. Nawet jeśli powiesz jak się czujesz, to on tego nie będzie widział i czuł dopóki nie pomożesz mu się w siebie wczuć. Bez tego nie ma szansy na prawdziwe rozwiązanie problemu.

Po siódme, zwroty “ty zawsze”, “ty nigdy” i pochodne są absolutnie zakazane. Nie robią nic poza rozzłoszczeniem drugiej strony.

Po ósme i ostatnie, naprawdę ograniczajcie złośliwości. Ta osoba po drugiej stronie to podobna najlepsza i najwspanialsza osoba na świecie. To podobno wasi najwspanialsi kochankowie, faceci i mężowie. Jesteście z nimi od jakiegoś czasu i może robią wam czasem jakieś świństwa, ale waszym obowiązkiem jest zakładać ich jak najlepszą wolę i intencję. To właśnie jest zaufanie. Więc traktujcie te osoby tak jak o nich mówicie. Bo jak nie potraficie mówić o nich miło, nie ma sensu byście w ogóle rozmawiali. Szkoda waszego czasu na przykre rzeczy, w życiu jest ich dość i bez tego.

photo credit: Anant N S (www.thelensor.tumblr.com) via photopin cc