Sed lex…

Czy można łamać prawo by zatrzymać przestępcę?

Obiecywałem sobie, żeby mniej pisać o sprawach bieżących ale ciężko mi stanąć obojętnie wobec niektórych zachowań, w szczególności to zachowań tak bezmyślnych. Oto bowiem bezmyślny tłum rzucił się na padlinę, która zamierza rozszarpać. Historia w skrócie: morderca i gwałciciel, dostał w 1989 roku karę śmierci. W tym samym roku karę tę zniesiono, błędnie zastępując ją karą 25 lat pozbawienia wolności (kary dożywocia wtedy jeszcze nie było).

Za miesiąc tenże przestępca wychodzi na wolność. W komentarzach ludzie nawołują do samosądu, życzą mu wszystkiego najgorszego, bo w trakcie swojego procesu (25 lat temu) powiedział, że po wyjściu z więzienia dalej będzie zabijał. Idąc tropem tej bezmyślnej masy tłumu, należałoby każdego z nich zamknąć prewencyjnie za morderstwo, którego mu życzą lub które mu obiecują. Bo przecież grożą, wystarczy przeczytać komentarze. Ta bezmyślna masa nie rozumie, że robi lub chce robić dokładnie to samo, co zrobił ten przestępca – łamać prawo. Prawo, które intencje bierze pod uwagę nie przy orzekaniu o winie ale dopiero przy wymiarze kary.

I dochodzimy tu do mojego pytania, czy można w celu zatrzymania przestępcy łamać prawo? Czy policjant może złamać prawo by złapać złodzieja czy mordercę? Otóż nie, nie może. Bo prawo jest prawem, ktoś kto broni prawa musi być krystalicznie czysty. Tu nie ma miejsca na hipokryzję. Policjant łamiący prawo, choćby z najszlachetniejszych pobudek, staje się takim samym przestępcą, bo bycie przestępcą nie polega na intencji czynienia zła, tylko na nie przestrzeganiu przepisów.

I właśnie dlatego temu przestępcy wolność należy się jak psu buda. Nie dlatego, że ja tak chcę, nie dlatego, że to mądre czy rozsądne, ale dlatego, że nie zwracając mu wolności postępujemy również wbrew prawu, co niezależnie od naszych intencji czyni nas przestępcami. Tak, zgadzam się, to głupie prawo. Ale prawo.

photo credit: Thomas Hawk via photopin cc