Wszyscy winni tylko nie ja

O ludziach obwiniających wszystkich, tylko nie siebie.

Muszę przyznać, że odrobinę się zmęczyłem polityką w ostatnich dniach. Człowiek jednak żyje dużo lepiej i szczęśliwiej gdy nie wnika w to bagno. Niestety, kampania prezydencka dotarła także do mnie i musiałem w tym błocku trochę się potaplać. I w sumie gdyby chodziło o samą kampanię to pewnie bym jakoś to zniósł i pominął kpiącym milczeniem, ale dzisiaj zdarzyło mi się przeczytać wywiad na Gazeta.pl z humanistką pracującą w sklepie, obwiniającą mistyczny system o to, że nie za bardzo wie co ze swoim życiem zrobić. Ale po kolei.

Jestem zatrudniona na ćwierć etatu na umowę o pracę, czego zazdroszczą mi znajomi – to dziś przecież rzadkość. Oficjalnie zarabiam na rękę około 400 zł. Resztę, czyli 1000 zł, dostaję “pod stołem”. Szef dzięki temu oszczędza na ZUS-ie. Wszyscy, powiedzmy, są zadowoleni. Natalia

Po pierwsze, naprawdę nie wiem o co chodzi z tą rzadkością umów o pracę. Zdaję sobie sprawę, że “ja i moi znajomi” to słaba grupa badawcza, ale serio, na każdą rozmowę kwalifikacyjną na jaką szedłem, wszędzie była mowa o umowie o pracę. Zresztą, sam to zaznaczałem, że tylko taki układ mi pasuje. I właśnie, jeśli ktoś ma jakieś “ale”, jest, powiedzmy, niezadowolony to jaki problem w tym, żeby zacisnąć zęby i w międzyczasie szukać czegoś innego? Zwróćcie też uwagę, że Natalia nie ma problemu z dostawaniem kasy pod stołem, czyli de facto oszukiwaniem państwa. Wrócimy do tego za moment.

Jednak wśród młodych panuje powszechne przekonanie, że porządną pracę można znaleźć tylko po znajomości. Bo co można znaleźć w sieci? Składać ubrania w sklepie lub kanapki w fast foodzie. O, można jeszcze odbierać telefony w call center. Natalia

Natalia zapomniała dodać kilku słów, powinno być “bo co można znaleźć w sieci z moimi kwalifikacjami”. Tak, jestem złośliwy. Natalia w swoim wywiadzie też była.

Bo od żadnego z doradców zawodowych nie dowiedziałam się czegokolwiek, co pomogłoby pokierować mi moim życiem. W liceum spotkałam się po raz pierwszy z takim doradcą. Liczyłam na wskazówki, które pomogłyby mi zadecydować o tym, czy i na jakie studia powinnam się zdecydować. Rozwiązałam jakiś test. Dowiedziałam się, że mam umiejętności zarówno humanistyczne, jak i techniczne. Szok! Cóż za fascynujące odkrycie! Zapytałam, jakie w takim razie powinnam wybrać studia – humanistyczne czy techniczne? Natalia

I tutaj jest pies pogrzebany. Natalia chciała, żeby ktoś za nią podjął decyzję na jakie studia powinna się udać. I najlepiej jeszcze, jakby ten ktoś poniósł konsekwencje tej decyzji. Zero ryzyka, czysta przyjemność. System (w tym wypadku doradca zawodowy) mówi Natalii, że powinna zostać lekarzem, więc Natalia nim zostaje. Doradca kredytowy mówi, że powinna wziąć kredyt więc bierze. Doradca handlowy radzi, by kupiła jego produkt, więc kupuje. Oczywiście, Natalii już w tym dawno nie ma, bo kontrolę przejął system, ale kto by się tym przejmował.

Tam usłyszałam, że powinnam dowiadywać się bezpośrednio w szkołach. Chciałam to zrobić, ale przecież cały tydzień pracuję. To nie sprzyja poszukiwaniu wymarzonej pracy w zawodzie. W robocie siedzę od rana do nocy i mam cały dzień z głowy. Nie ma już czasu na szukanie czegoś innego Błędne koło.Natalia

Mógłbym napisać, że oprócz codziennej pracy i domowych obowiązków, wracam do domu pisać teksty, dłubię przy programowaniu, uczę się nowego języka i oprócz tego mam czas na swoje hobby, ale przecież nie przekonam Natalii. Nie ma czasu i już. Może tam gdzie mieszka doba jest krótsza?

O tym wszystkim powinni się dowiedzieć studenci, bo przecież masa robi studia dla papierka. I widać, że propaganda działa. Wszędzie się o tym gada: “Idź na studia, bez wyższego wykształcenia będziesz nikim”. Bzdura.Natalia

W końcu coś mądrego. Oczywiście, że to bzdura, ale trzeba być naprawdę naiwnym by uwierzyć, że jakiś świstek zapewni ci “i żyli długo i szczęśliwie”. Liczy się to co umiesz a im rzadsze i użyteczniejsze dla innych jest to co umiesz, tym zwykle lepiej zarabiasz. Jasne, są wyjątki ale szczerze mówiąc, nie bardzo mi się chce wierzyć, że wszyscy mają jakieś niebywałe zdolności, tylko życie jest dla nich niesprawiedliwe. Albo system.

Zresztą to zabawne, bo Natalia doszła do mądrego wniosku, ale jednak wini ten system by chwilę później zauważyć, że studenci też są winni, bo uczą się dla papieru a na samym końcu dodaje, że jednak pracodawcy patrzą tylko na papier.

“Uczysz się? Przecież i tak zdamy, ja na tróję, ty na piątkę”. Ale zaliczone Tak, zaliczone, więc wszystko gra. Nie ma znaczenia, czy coś z tego wyniesiesz. Ale, jak już ustaliłyśmy, kto patrzy na ocenę na dyplomie? Liczy się papier.Natalia

Zaiste, brak logiki bije po oczach. To jak to z tym papierem w końcu jest?

Młody człowiek, humanista, absolwent poszukując pracy, przeżywa szok w momencie zderzenia z rzeczywistością. Jest masa ludzi, która w takiej sytuacji rozkłada ręce, pada na kolana i nie może się podnieść. I co z takimi ludźmi? Przez pięć lat budowali swoje ego magister, będę mógł wybierać w ogłoszeniach o pracę.Natalia

Jeśli ktoś mając dziś 24 lata, przez ostatnie pięć lat łudził się, studiując historię i filologię, że będzie przebierał w ogłoszeniach, to nawet nie jest naiwny, tylko głupi. Naprawdę, nie mam nic do osób studiujących kierunki humanistyczne – one też są potrzebne. A nawet jeśli nie są, to każdy może sobie iść na jakie studia chce. Tylko właśnie, to jest twój własny wybór i to ty poniesiesz tego konsekwencje. Ktoś ci coś kiedyś powiedział, namalował jakąś wizję świetlanej przyszłości, która nie do końca się sprawdziła? Sama jesteś sobie winna. To twoje życie i to ty podejmujesz decyzje. Nie doradca, nauczycielka czy twoi rodzice, tylko i wyłącznie ty.

Powrót do mojej miejscowości, choć tutaj się wychowywałam, nie daje mi poczucia bezpieczeństwa. Czuję, że wciąż nie mam swojego miejsca.Natalia

Czyli nie podoba mi się tu gdzie jestem, ale to wina systemu, który za mnie zdecydował, że muszę tu być. Ten sam system zabrania mi teraz poszerzania kwalifikacji i szukania innej pracy.

Zostaliśmy oszukani, jesteśmy błędem systemu. Na studiach absurd goni absurd. Kuriozalny jest system finansowania szkół wyższych. Limity przyjęć są ogromne. Każda uczelnia zarabia na studencie, a nie na przykład na liczbie kierunków czy jakości kształcenia, więc im więcej studentów, tym więcej pieniędzy. Dlatego owi magistrzy są niewykwalifikowani, bo idzie się na masę, a nie na jakość! To celowy błąd w kwestii policzalności. Bo studenci już nie kojarzą nam się z indywidualnością, tylko z bezkształtną masą. Natalia

Pamiętacie jak Natalia nie miała nic przeciwko oszukiwaniu państwa, dostając kasę pod stołem? Jak myślicie, czy w ten sposób zwiększyła ilość kasy poświęcanej na wykształcenie studentów?

Jestem trzy lata starszy od Natalii i nikt mnie nie oszukał. Owszem, byli tacy, którzy mówili, że trzeba iść na studia bo wtedy będzie lepiej. Ale lepiej nie dlatego, że dzięki temu na pewno będę miał pracę, tylko dlatego, że samo pójście na studia, zdobycie papierka czy umiejętności poszerza moje możliwości. Da się żyć zarówno bez studiów, ze studiami jak i ze studiami humanistycznymi. Tylko trzeba sobie znaleźć jakiś pomysł na życie i trzeba to zrobić samodzielnie. System finansowania szkolnictwa wyższego może sobie być idiotyczny, ale to od ciebie zależy na jaki kierunek się zapiszesz i czego się nauczysz. Nikt nie włoży ci na siłę wiedzy do głowy i nikt nie przeżyje twojego życia za ciebie.

Więc bez urazy Natalio, ale skończ wygadywać bzdury i weź za swoje życie i decyzje odpowiedzialność. Bo to, że ktoś ci kiedyś źle doradził to słaby argument.

Po to masz własny rozumek, żeby go używać.