Tylko jedenaście, ale wystarczają by wpędzić płeć piękną do grobu.
Jesień to pora, podczas której jedynym rozsądnym rozwiązaniem wydaje się być zawinięcie w kołderne burrito i oglądanie kolejnych odcinków seriali, które zupełnie przypadkiem wypuszczają teraz nowe sezony. To również pora, podczas której wszystko wkurza bardziej. Odezwali się ostatnio do mnie z Philipsa i poprosili żebym trochę powęszył tu i ówdzie i dowiedział się, co wam leży na wątrobie. Pozwoliłem sobie podpytać kilka misiaczków dlaczego my, mężczyźni, bywamy wkurzający. Sądząc po odpowiedziach ankietowanych robimy to bardzo mocno.
Wpis jest wynikiem współpracy z marką Philips.
Zaczynamy od klasyki gatunku, czyli,
Skarpetki na podłodze
Podobno płeć piękna dostaje szału widząc, że na parkiecie na którym być może w końcu z nią zatańczysz, zamiast waszych stóp jest ich odzienie. Podobno argument “no przecież leżą tam, żeby ich nie pogubić” niespecjalnie trafia do Wysokiego Sądu Ostatecznego. Nie polecam też używać “nie są jeszcze dość brudne by wrzucić je do pralki” – podobno ten, który ostatnio wypowiedział takie słowa, musiał wiele zimowych nocy spędzić na kanapie w salonie. Swoją drogą, ciekawe jak się do tego ma tradycyjna “szafa” z ubraniami na krześle, którą ma niemal każdy misiaczek, ale wolę chyba nie rozpoczynać tej dyskusji, bo nie mam w domu kanapy a na balkonie teraz bywa zimno.
Nieopuszczanie klapy
Wieść gminna niesie, że 99% mężczyzn spotkała się z tym problemem. Legenda wspomina też o takich, którzy nauczyli się nie opuszczać, ale nie oszukujmy się, kto by tam wierzył w takie dyrdymały. Nie znam ani jednego faceta, który by rozumiał zasadność tego zarzutu, jestem tez pewien, że dziewięciu na dziesięciu badanych wskazałoby “niech laski opuszczają a mistrzowie podnoszą” jak najsprawiedliwsze z rozwiązań problemu. Ten dziesiąty to jeszcze niemowlę, więc nic nam nie powie.
Czas przejść z łazienki do kuchni, a więc
Niezmywanie naczyń(!)
Przy tym punkcie kazano mi dodać trzy wykrzykniki, ale żadna samica nie będzie mi rozkazywać, więc umieściłem tylko jeden i to w nawiasie. Tak naprawdę chodzi o niezmywanie naczyń od razu po zjedzeniu, ale okazuje się, że to jest jedno i to samo. Myślę sobie, drodzy panowie, że zgodzimy się tutaj wszyscy, że nie ma sensu zmywać od razu i tym samym robić to kilka razy, lepiej zrobić to raz a porządnie, prawda? Oszczędność czasu, wody i takie tam. No dobra, to ja idę po sobie pozmywać a ty czytaj sobie dalej.
Jak już jesteśmy przy “nie od razu“, to warto wspomnieć o kolejnym zarzucie, czyli
“Zaraz to zrobię”
Podobno jak kiedyś Robert Lewandowski na prośbę Ani, żeby wyrzucił śmieci, odpowiedział “zaraz“, to do dzisiaj jest na diecie bezglutenowej. Ten synonim wielkiej bakterii działa na kobiety jak czerwona płachta na andaluzyjskie byki. Innymi słowy – nie warto.
Lenistwo
To żadna tajemnica, że faceci z natury są leniwi. Zwłaszcza jeśli chodzi o domowe porządki. Osobiście nie widzę sensu we wkurzaniu się na swojego lubego za to, że lubi pokombinować, żeby się nie narobić. To tak jak złościć się na to, że jesienią z drzew spadają liście. A, jeszcze jedna mała rada dla panów: “oj tam, oj tam” to zły pomysł.
Bekanie i puszczanie bąków
Kobiety ogólnie mają problemy ze zrozumieniem natury mężczyzn. A natury nie da się oszukać, procesy trawienne i te sprawy – nie będę cie zanudzał szczegółami, ale doskonale wiesz o co chodzi. A, że przy okazji jeden z drugim sobie robią zawody “kto głośniej” albo “kto wybeka cały alfabet“? Cóż złego w odrobinie rywalizacji?
“Co, okres ci się zbliża?”
Człowiek się tu z troski pyta, a potem się okazuje, że każdy sąd uniewinnia wszelkie przejawy przemocy, że niby jawna prowokacja.
Zapominanie o rocznicach
Podobno to jest nagminna sprawa. Z drugiej jednak strony – dzień jak dzień, rocznica to tylko kolejny argument za tym, że jesteśmy rok starsi. Ci, co mają już pierwszy siwy włos a i na piąte piętro mogą nie wbiec, doskonale wiedzą, że tu nie ma co świętować – tu pozostaje jedynie płacz i zgrzytanie zębów.
Obiecanki cacanki
Czyli niedotrzymywanie słowa. Taka odpowiedź powtórzyła się wielokrotnie, przy czym nie jestem pewien, czy sprawa jest rzeczywiście tak poważna na jaką brzmi. W końcu jeśli pytają czy pozmywam – i ja potwierdzam, ale zamierzam to zrobić dopiero wieczorem – to chyba nie jest niedotrzymywanie obietnic, co? Albo wiesz co, może jednak pójdę już pozmywać.
Nieodpisywanie na wiadomości
Ej! Przecież świat się nie zawali jak odpiszę parę minut później. Albo jak po prostu przytaknę, spoglądając na telefon, ale nie odpisując nic formalnie. Przecież milczenie jest złotem a i mądrej głowie dość po słowie. A w międzyczasie można pyknąć kolejny meczyk w Football Managerze, a to przecież nie byle co.
Zaniedbany zarost
Okej, tutaj miałem dużo różnych i dziwnych odpowiedzi. O ile naturalnym jest, że dziewiczy wąs niespecjalnie może służyć za wabik na białogłowy, to jednak to wcale nie był najczęstszy zarzut. Wychodzi na to, że generalnie drwale są bardzo fajni i spoko, no i te długie brody też na wypasie, ale najlepiej to jednak na zdjęciach. No dobra, na długą brodę to się jeszcze zgadzają, ale trzydniowy, seksowny zarost lepiej jednak podziwiać w filmach akcji. Podobno to nic fajnego całować się z kimś takim i że niby potem pieką usta a na twarzy jawi się karmazynowy wypiek.
Dziwny to zarzut, nie powiem, zwłaszcza słysząc zewsząd, że facet to jednak jakiś tam zarost powinien mieć, no ale skoro tak, to mam na to radę. Można się po prostu ogolić. Trzeba mieć tylko czym i właśnie dlatego Philips podrzucił mi takie oto cacuszko to przetestowania i próby sprawienia, by nie być już kimś tak denerwującym:
Czy mi się udało? Nie, dalej irytuję wszystkich dookoła, ale przynajmniej jestem ogolony.
Wiesz, przy tego typu produktach najważniejszy jest tzw. user experience, czyli całościowy odbiór, wrażenie jakie pozostawia po użyciu. Przez ostatnie dwa tygodnie zdążyłem dać wycisk tej golarce na wiele możliwych sposobów. Mógłbym tu wypisywać o tych wszystkich końcóweczkach dołączanych do zestawu, o parametrach baterii albo o ilości ostrz jakie Philips z serii 7000 posiada, ale doskonale wiesz, że nic z tego i tak nie zapamiętasz, bo średnio cie to interesuje.
To co powinno być dla ciebie istotne to fakt, że ta golarka robi wszystko tak jak trzeba, przez co samo golenie jest tak przyjemne jak to tylko możliwe. Jasne, nadal musisz wstać, wziąć ją w rękę i szorować po twarzy, ale nic cie tu nie podrażnia, nie jesteś ograniczony kablem, nie musisz drżeć ze strachu przed zamoczeniem a do tego nie potrzebujesz dziesięciu urządzeń – wystarczy wymienić końcówkę i masz trymer. Bateria jest naprawdę solidna – po pełnym naładowaniu, po całej sesji zdjęciowej, goleniu i generalnie wyciskaniu z niej siódmych potów zużyła ledwie jedną kreskę.
Podsumowując, po ponad dwóch tygodniach intensywnych testów stwierdzam, że golarka Philips 7000 to wszystko czego będę potrzebował do golenia przez długie lata. Ma wszystko co powinna mieć, jest bardzo wygodna w użyciu a do tego jest leciutka. To produkt premium, ale jest wart swojej ceny i jeśli chcesz zapomnieć o tym, że golenie to jakikolwiek wysiłek, to Philips serii 7000 jest do tego idealny a lepszy może być jedynie prywatny barber trzymany w szafie, więc jeśli nie masz żadnego na zbyciu, to koniecznie rozważ golarkę od Philipsa.
No chyba, że chcesz nadal denerwować niewiasty, wtedy droga wolna. Ale pamiętaj, ostrzegałem.