W czasie ciszy szosa sucha

 

Ostatnio było trochę ostrzej i bardziej emocjonalnie, czas na chwilę wyciszenia. W końcu nic nie robi tak dobrze na spokój i rozwój wewnętrzny jak odrobina refleksji i modlitwy. No, może poza dobrym lodzikiem.

Na początku zaznaczę, że nie jestem specjalnie wierzącym człowiekiem a moja religijność zawęża się do przysłowia “jak trwoga to do Boga”, nie mniej, potrafię docenić wartość samej religii w życiu człowieka. Natomiast u mnie tę sferę zastępuje refleksja.

Nie da się ukryć, że świat zasuwa w całkiem niezłym tempie. Jeden dzień i nagle żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Jeśli miałbym postawić diagnozę, dlaczego tak się dzieje, to bez specjalnego zastanowienia wskazałbym swobodę wymiany informacji. Na żywo śledzimy wybór nowego papieża, chwilę po wydarzeniu wiemy, że na ziemię spadły meteoryty, nie wspominając już o naszym, lokalnym “tata a Kaczyński powiedział”. Świat pędzi i nie ogląda się na nikogo. Pytanie tylko, czy aby na pewno musisz brać udział w tym wyścigu?

Co stoi na przeszkodzie, byś na chwilę się zatrzymał? Czy musisz koniecznie być częścią tego peletonu, podążającego do bliżej nieokreślonego celu? Czy musisz koniecznie odpowiedzieć na każdego smsa, odebrać każdy telefon i odpisać na każdego maila?

Świat nie zniknie, gdy przestaniesz przez moment go śledzić.

Nic się nie zawali, nic cie tak na prawdę nie ominie. Bo cóż ci daje wiedza o wydarzeniach w stylu wybrano nowego papieża? No wybrano, i co w związku z tym? Czy twoje życie się przez to odmieni? Czy musisz o tym wiedzieć zaraz po fakcie? A gdybyś się tak dowiedział dzień później, czy przyniesie ci to szkody?

Jasne, że dobrze jest się orientować w świecie. Dobrze wiedzieć co się wokół dzieje, ale czy to oznacza, że trzeba śledzić i poświęcać czas nawet najdrobniejszym szczegółom wydarzeń, które nie mają realnego wpływu na Twoje życie?

Pewnie boisz się, że przegapisz coś ważnego. Znam to uczucie, też zawsze gdy nie było mnie w jakimś miejscu, na jakimś spotkaniu czy imprezie, miałem wrażenie, że omija mnie coś fajnego. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: i tak was omija całe mnóstwo spraw. Nie jesteście w stanie śledzić wszystkiego i wszystkich. Nie da się być na bieżąco ze wszystkim. Warto więc czasem wyluzować. Tak dla zdrowia.

I tu przychodzi z pomocą modlitwa czy refleksja. Warto posiedzieć raz dziennie dziesięć czy dwadzieścia minut w ciszy. W takiej absolutnej ciszy, bez telewizora w tle, bez komputera, bez muzyki. Po prostu posiedzieć i się zastanowić przez moment. Nad sobą, nad różnymi sprawami. Porozmawiać z samym sobą, albo zwyczajnie oczyścić umysł z tego całego szumu.

Jeśli wierzycie i praktykujecie swoją wiarę, to jestem pewien, że są tam dla was podobne wskazówki. Rozwój duchowy jest równie ważny co rozwój fizyczny i nie powinniście go zaniedbywać. Nie będę wam sadził kazań, ale warto na moment się zatrzymać i wyciszyć. Wasze możliwości percepcji są ograniczone i czasem warto dać im chwilę wytchnienia.

Zastanów się, czy naprawdę musisz brać udział w tym wyścigu szczurów? Jest ci to potrzebne, niezbędne? Nieustanny rozwój jest bardzo ważny, ale nie oznacza to, że musisz być we wszystkim najlepszy. Wysokie ambicje nie są niczym złym, wręcz przeciwnie, ale uczestniczenie w tej ciągłej gonitwie na pewno nie pomaga twojemu zdrowiu. A koniec końców, to właśnie ono jest najważniejsze, bo czy chory będziesz w stanie się rozwijać? Pewnie tak, ale nie w taki sam sposób, nie na tych samych płaszczyznach. Brak zdrowia prowadzi do braku życia, sam sobie odpowiedz, czy warto.

Wiem, że masz obowiązki, pasje, zainteresowania. Ale postaraj się znaleźć kwadrans dziennie dla swojego zdrowia. Zarówno fizycznego jak i psychicznego. Piętnaście minut dziennie na ciszę, refleksję, modlitwę. To chyba niewiele, w zamian za wewnętrzny spokój i zdrowie.