Aborcja, eutanazja, hipokryzja

Aborcja zakazana. Eutanazja zakazana. Hipokryzja przeżywa swój renesans, a Ty człowieku masz nakaz życia. Pytanie tylko, jak?

Poruszył mnie pewien artykuł na naTemat. Zwraca się w nim uwagę na problem opieki nad niepełnosprawnymi dziećmi. Ja z kolei chciałbym rozszerzyć nieco kontekst.

W naszym kochanym kraju od samego początku zmusza się człowieka do życia. Nasz kochany kraj nie chce unormować prawnie tego, co ludzie i tak robią. Co tam logiczne argumenty, co tam statystyki wykresy, dowody. Inni wiedzą lepiej od ciebie jak (i czy) masz żyć. Najłatwiej jest więc zakazać. Przypomina mi się od razu sławny już filmik z YouTube, gdzie ankietowanie panie wyraźnie nie mają pojęcia czym tak faktycznie jest marihuana, nie przeszkadza to im jednak jej zakazać.

Jasna sprawa, nie legalizować, bo ja nie potrzebuje, więc inni też niech nie mają prawa.

Wracając do tematu, zakazujemy więc. Marihuana jest akurat drobnostką w porównaniu do aborcji czy eutanazji. Nie wolno ci obywatelu decydować o płodzie w swoim ciele, bo są od ciebie mądrzejsi, którzy doskonale wiedzą, że to żaden płód tylko człowiek już. I nie wolno ci go zabić, no bo kto ci dał prawo do decydowania o cudzym życiu?

Mało tego, obywatelu. Ty nie masz nawet prawa do decydowania o własnym życiu. Nie wolno ci dokonać na sobie eutanazji. Masz nakaz życia. Dlaczego? No dlatego, że są w naszym kochanym kraju lepsi od ciebie specjaliści od twojego życia. I oni wiedzą lepiej. A skoro wiedzą lepiej, to roszczą sobie prawo do decyzji. A tobie pozostaje jedynie zaakceptować decyzję ludu. W końcu osiem miliardów much nie może się mylić, prawda?

Co ciekawe, w naszym kochanym kraju, hipokryzja ma się całkiem dobrze. Ba, nawet jest zalecana. Bo widzisz, obywatelu, umrzeć tobie nie wolno. Masz bezwzględny nakaz życia. Niech ci żadne eutanazje, aborcje czy inne asercje po głowie nie chodzą. I nie pytaj jak żyć pana premiera, bo pan premier nie wie. I pewnie średnio go to interesuje. Tak jak średnio interesuje tych (głównie prawicowych) polityków, za co takie nie poddane aborcji dzieci mają sobie kupić jedzenie, albo kto ma się nimi opiekować. Skąd oni mają to niby wiedzieć? Idź, być żywy gdzie indziej i nie zawracaj gitary.

Zresztą, co też mi do głowy strzeliło, że takie dyrdymały piszę, polityk nie jest od zastanawiania się nad losem ludu, tylko od decydowania zań, to przecież jasne. Zdecydowali więc, mając ku temu wszelkie predyspozycje. A tobie, obywatelu, pozostaje zacisnąć rzyć i żyć. Jak prawo nakazuje.