Jak zrobić blogerowi dobrze

I wcale nie chodzi o to, o czym myślisz.

Dostaje od was niemało wiadomości, zdecydowana większość jest z prośbami o pomoc w odszyfrowaniu zachowań osobników płci męskiej, ale zdarzają się też takie, w których po prostu dziękujecie. Dziś to ja chciałbym wam podziękować, ale na początek zacytuję jedną z takich wiadomości:

Witam, (…)
Trafiłam na Twojego bloga już jakiś czas temu, kiedy to szukałam w internecie wskazówek na temat zrozumienia faceta i myślę, że to najlepsze co mogłam zrobić – tytuł “meskiepisanie” od razu zwrócił moją uwagę, no bo kto jak nie facet najlepiej powie co jest na “tak”, a co na “nie” w sprawach z kobietami :) Twoje wpisy bardzo mi pomogły, przede wszystkim uwierzyć w siebie, że też mogę się podobać, że dla kogoś mogę być seksowna. Było kilka chłopaków, z którymi niby się spotykałam, ale nie potrafiłam trafić na kogoś, z kim mogłabym stworzyć związek, zawsze było jakieś “ale”. Po trafieniu na Twojego bloga zdecydowałam się postawić wszystko na jedną kartę i spróbować Twoich rad, wskazówek (oczywiście nadal będąc sobą) w stosunku do pewnego faceta. Mówiłam czego oczekuję, nie rzucałam fochami tylko tłumaczyłam o co chodzi, kiedy byliśmy ze sobą byłam pewna siebie… ogólnie zmieniłam swoje nastawienie i postanowiłam spróbować.
No i są efekty – mam swojego pierwszego faceta, uważa, że jestem mega seksowna, a przy tym może na mnie liczyć, można ze mną o wszystkim porozmawiać i się pośmiać (…).
Jestem super szczęśliwa, że na Ciebie trafiłam i zdecydowałam się choć raz posłuchać mężczyzny aby zweryfikować swoje zachowanie :D
Na pewno jeszcze nie raz wrócę do starszych wpisów, które dały mi tyle wiary w siebie, nowych tekstów również nie odpuszczę, możesz być pewien :)
DZIĘKUJĘ, dzięki Tobie po świecie chodzi co najmniej dwoje “nowych”, szczęśliwych ludzi :)
pozdrawiam cieplutko i życzę powodzenia i szczęścia w życiu :)

Do wiadomości redakcji

Jest pewnie wielu blogerów, którzy powiedzą, że piszą sami dla siebie, że nie obchodzi ich opinia innych i że tak w gruncie rzeczy mają ich gdzieś. I każdy, który tak mówi kłamie. Gdyby ktoś chciał pisać tylko dla siebie, to by pisał do szuflady a nie do internetu. Każde zdanie, każda opinia się liczy. Każdy jeden lajk i szer nie przechodzi niezauważony, bo my, blogerzy, na to wszystko zwracamy uwagę. Powiem więcej, jesteśmy bardzo łasi na słowa uznania – przecież właśnie po to piszemy. Ktoś może pomyśleć, że to próżność, ale w takim wypadku każda forma sztuki jest też formą próżności. Nie zrozumcie mnie źle, nie uważam swojego bloga za dzieło sztuki, ale zasada wystawiania siebie samego pod ocenę jest ta sama.

Każdy jeden fan, który polajkował mój profil, każdy jeden który przeczytał moje teksty, każdy jeden który skomentował czy polubił wpisy to dla mnie forma zapłaty za włożony wysiłek, ale takie maile przebijają wszystko, bo dają niesamowitego kopa motywującego do dalszej pracy. I taki mój prywatny apel, jeśli podoba Ci się jakiś tekst, jeśli uznajesz go za pomocny, albo doceniasz pracę autora, bo mówię tu nie tylko o moim blogu, ale także o wszystkich innych, to weźże daj znać autorowi i kliknij mu tam w coś. Czy to w łapkę w górę, czy jakiegoś wykopa, zaszeruj na guglu czy tweetnij o nim, albo napisz mu maila. To żaden obowiązek, ale z drugiej strony kosztuje was to ledwie kilka sekund, może trzy minuty na wiadomość, a komuś możecie bardzo umilić dzień, czy nawet dłuższy okres czasu. Tak jak mi umiliła autorka powyższego maila, za co bardzo dziękuję.

photo credit: Kristof Borkowski via photopin cc