Plan na najbliższą przyszłość bloga i możliwość zapisania się na newsletter.
Obiecałem wam wyjaśnić koncepcję Męskie Pisania na nadchodzące lata. To dobry moment, bo po Kominkowym rankingu przyszło kilka nowych osób, dobrze by było żebyśmy się rozumieli. Jak już wspominałem w poprzednich wpisach, blog jest miejscem dla ludzi z dystansem. Do siebie, do świata, do mnie. Do wszystkiego. To miejsce, w którym się nie obrażamy i nie strzelamy fochów. Nie ma tu miejsca na śmiertelną powagę. Nie ma miejsca na spiny. Jeśli bierzesz do siebie wszystko dosłownie i na serio, to ten blog nie jest dla ciebie. Jeśli nie potrafisz wznieść się na odpowiedni poziom abstrakcji by porozmawiać na spokojnie o najbardziej drażliwych sprawach, nie masz tu po co przychodzić.
W swoich postach czasami was głaszczę a czasami daję klapsy. Czasami nazwę was najlepszymi czytelnikami na świecie a czasami głupimi istotkami, ale mam nadzieję, że nie trzeba ci specjalnie tłumaczyć, że nigdy nie chcę twojej krzywdy. Jeśli dam ci kopa to tylko dlatego, żeby cie zmotywować. Jeśli będę uszczypliwy, złośliwy, to tylko po to, żeby zmusić cie do myślenia, nigdy dla samej złośliwości. No, prawie nigdy. Tak czy inaczej, wszystkich obrażających się i dąsających czeka smutny los blogowego banity. Kiedyś mi się chciało jeszcze tłumaczyć ludziom, że z przymrużeniem oka to jednak lepiej się żyje, ale teraz brakuje mi na to czasu. Zdecydowanie wolę przybijać piątki z ludźmi, z którymi się rozumiem.
No dobra, pogadali, to teraz najważniejsze. Ostatni rok był dla mnie dość intensywny w różne wydarzenia, również na blogu. Mam wobec niego bardzo poważne plany i choć nie lubię przesadnych i szumnych zapowiedzi, to jednak nadchodzący rok będzie trochę przełomowy. Zresztą już jest, no ale to już wiecie. Do rzeczy. Pierwszą zapowiadaną zmianą jest newsletter, który niniejszym wam prezentuję. Wiem jak większość ludzi podchodzi do list mailingowych i wiem, że nikt nie lubi spamu. Ale na moją listę warto się zapisać z kilku powodów.
Po pierwsze dlatego, że nigdy nie wiadomo co strzeli Facebookowi do głowy i jutro możecie nie mieć informacji o nowych wpisach a wiem, że większość z was wchodzi z fejsa. Po drugie, już dzisiaj część z was może przegapić nowy wpis, bo Marek Z. wybiera sobie co wyświetlać wedle uznania. Szkoda byłoby, żebyśmy się nie przeczytali tylko przez Marka, prawda? Po trzecie, właśnie newsletter będzie przeze mnie w najbliższym czasie najbardziej promowany, a to oznacza konkretne korzyści dla każdego czytelnika. Bezpośredni kontakt i dodatkowe informacje o wpisach to tylko początek. Subskrybenci newslettera będą pierwsi wiedzieli o wszystkich nowych rzeczach i planach związanych z blogiem. Pojawią się także teksty ekskluzywne, tylko dla subskrybentów, takie o których nie będę wspominał na fanpejdżu ani nie będą widoczne na głównej stronie bloga. Warto się zapisać, bo newsletter będzie miał u mnie całkiem duże fory.
Poniżej możecie to zrobić. O spam się nie bójcie, nie będzie go. No, to chyżo: