Dziwi was zatrudnianie po znajomości? Mnie wcale.
Przeczytałem dzisiaj informację o tym, że były mąż Kayah załatwił swojemu 16-sto letniemu synowi pracę za 300 zł dziennie. Komentarze oczywiście mnie nie zawiodły:
Ludzie to debile. Obejrzyjcie się dookoła, pomyślcie przez moment. Znajomości decydują absolutnie o wszystkim, bo cokolwiek byś nie robił, najważniejsi są ludzie. Gdyby Jobs nie spotkał na swej drodze Woźniaka nie ma pewności, że Apple w ogóle by powstało. Mógłbym tak powymieniać kilka firm, nazwisk, odkryć ale przecież sami o tym doskonale wiecie. Gdyby prześledzić los dowolnego mieszkańca na ziemi, to na każdego miały wpływ jego znajomości i każdy z tych znajomości w jakiś sposób korzystał. I najważniejsze, nie ma w tym nic złego. Nikt z was robiąc rzeczy, które wymagają pomocy drugiego człowieka nie zrezygnuje z zaufanej osoby. No sorry, ale nawet jak musisz porządnie zjeść to jedzenie zamawiasz po znajomości, bo z knajpy w której już jadłeś. Dlaczego więc miałbyś robić jakieś ważne dla ciebie sprawy z kimś obcym?
Już pomijam całkowicie aspekt rodzicielstwa, chociaż to chyba nic niezwykłego, że rodzice załatwiają swoim dzieciom różne rzeczy? Wy byście nie załatwiali? Nie wierzę, że nie. Moi znajomi są albo dopiero będą bogaci, potężni i wpływowi i jeśli kiedykolwiek będę miał dziecko potrzebujące moich znajomości to ich użyję. Bo mogę. I ty zrobisz to samo. I nie gadaj głupot, że nie. Jak przy nowym, ważnym projekcie będę potrzebował pomocy to pierwszymi osobami do których się zwrócę, będą te, które znam. Jeśli znam kogoś, kto się nadaje, to po co mam szukać gdzieś indziej? Bo komuś się to wydaje niesprawiedliwe? Życie nie jest sprawiedliwe, przykro mi, że to ja muszę cie uświadamiać. Codziennie ludzie będą cie kopać, urzędy rzucać kłody pod nogi a sprawy będą się pieprzyć. Sorry, taki mamy klimat. Możesz się obrażać, tylko po co? Na drzewo zrzucające jesienią liście też się obrażasz?
A dla zawistników mam jedną radę. Znajomości mają to do siebie, że można je zdobyć. Wystarczy spotkać się i poznać. Odezwać się. Zagadać. Serio, mamy XXI wiek, możesz w ciepłych kapciach z herbatką w kubku porozmawiać na żywo z kimś z Nowego Jorku – nie ma najmniejszego problemu. Jedyne co trzeba, to stanowić jakąś wartość dla tej drugiej osoby, bo nikt nie będzie chciał ci przybić piątki tylko po to, żeby obdarować cie pieniędzmi. No chyba, że to twój tata.