Zdradzałeś mnie we śnie, więc się teraz tłumacz.
Na początek opowiem wam suchy dowcip.
Jest sobie małżeństwo, z grubsza szczęśliwe i spełnione. I pewnego razu śpią sobie mąż z żoną, snem głębokim jak depresja na Żuławach Wiślanych. Mąż śpi spokojnie, za to żona miota się po łożu, stęka, niemal płacze przez sen i nagle się budzi. Zaczyna szarpać swojego męża, bić i krzyczy do niego:
– Wstawaj chuju, ja ci dam te Malinowską! Ja ci dam! – Mąż zaspany otworzył oko i z mieszaniną strachu i zdziwienia na twarzy odrzekł:
– Ależ Jadźka, o co ci chodzi, ja przecież nic…
Łup. Łup. Łup. Poduszką Zenkowi przez głowę Jadźka dawała upust swoim emocjom. Łup.
– Już ja dobrze wiem, Zenek, co ty tam nic. – Łup. Łup. – Mi już się przyśniło i ja wszystko wiem. Łup.
***
Żart, choć w stylu Familiady to jednak bardzo prawdziwy i zupełnie nie przypadkowy. Coś musiało być na rzeczy, skoro ktoś taki żart wymyślił i w obieg puścił. Widzicie, to się wydaje absurdalne, zwłaszcza dla facetów, którzy zwykli kierować się logiką i faktami, że coś tak nierealnego jak sen, może wpłynąć na relację męską-damską. A jednak może i w sumie nie powinno nas to aż tak dziwić.
Gdy pierwszy raz, lata temu, moja luba obudziwszy się o poranku stwierdziła, że miała zły sen o mnie i w związku z tym jest smutna, to pierwsze co przyszło mi do głowy to było siarczyste co, do kurwy?! Ciężko mi było zrozumieć, dlaczego coś nierzeczywistego, coś abstrakcyjnego aż tak wpływa na ludzi. I moją pierwszą reakcją była kpina i żarty. I to był błąd.
Błąd nie wcale dlatego, że luba potem patelnią przez łeb gotowa była do rana tłuc, wcale nie dlatego, że kanapa mogła być bliskim mi przyjacielem przez następny miesiąc, ale dlatego, że kpienie z czyichś uczuć rani podwójnie. A nawet potrójnie, jeśli robi to bliska osoba. I choćby nie wiem jak absurdalny był powód jakiegoś uczucia, które zakiełkowało w tej niewinnej istotce, to ty mężczyzno ani mi się waż z niej kpić i żartować.
Bo widzisz, ona zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że to uczucie w niej często jest irracjonalne, nie ma żadnych podstaw w faktach, nie ma żadnych podstaw w ogóle. Problem polega na tym, że to uczucie w niej jest. No jest i koniec. I możesz się obrażać i złościć, ale równie dobrze mógłbyś się obrażać na grawitację. No jest. Nic nie poradzisz. Handluj z tym.
Więc zamiast dodatkowo ją dźgać swoim ostrym jak brzytwa i zimnym jak lód niezrozumieniem, po prostu ją przytul i pogłaskaj. Albo nie rób nic, ale pod żadnym pozorem nie żartuj, no, chyba że lubisz spać na kanapie.