Lustereczko, powiedz przecie, cóż on ciągle do mnie plecie.
Wciąż prosicie mnie w wiadomościach, bym na podstawie waszych maili napisał, czy wasz obiekt westchnień jest wami może zainteresowany, czy nie koniecznie. Pytacie, bo najczęściej same jesteście zainteresowane, ale boicie się odrzucenia i nie chcecie się sparzyć. Chcecie, żeby ktoś dał wam gwarancję, że wszystko będzie dobrze. Że się uda. Że będziecie żyli długo i szczęśliwie, z gromadką dzieci i wesołym zwierzyńcem.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ale jesteście trochę jak takie osoby, co mają kilka nadmiarowych kilogramów, ale zamiast wziąć się za siebie, przejść na dietę i zacząć się ruszać, próbują znaleźć jakieś magiczne tabletki na odchudzanie, które same, bez wysiłku, zabiorą te niekochane nadmiarowe ciało. Z jednej strony – rozumiem to. Zawsze przyjemniej jest być chcianym, niż niechcianym. Przyjemniej jest nie czuć smutku związanego z odrzuceniem. Przyjemniej jest się nie sparzyć, wiedzieć co się może wydarzyć. Tylko życie tak nie działa.
Jeśli pytasz mnie, czy jemu zależy, to uważam, że zadajesz złe pytanie, złej osobie. Najpierw powinnaś zapytać sama siebie, czy tobie zależy. Skoro do mnie o tym napisałaś, to ja już wiem, że ci zależy, bo gdybyś była obojętna, to w życiu nie napisałabyś o tym do obcego faceta. A skoro ci zależy, to powinnaś zapytać o to samo nie mnie, tylko jego. Serio. Co prawda ja wychodzę z założenia, że jeśli facetowi zależy na kobiecie, to ona na pewno się o tym dowie, ale przemawia przeze mnie mój idealizm. To nie zawsze tak działa. Życie pisze swoje scenariusze i najrozsądniej zrobisz, jeśli po prostu z nim o tym porozmawiasz.
I posłuchasz tego co mówi.
I jasne, może ściemniać, ale jest na to prosty sposób. Jak mówi coś nie po twojej myśli – nie chcę się wiązać, nie szukam niczego poważnego – to mu uwierz. A jak mówi coś, co byś chciała usłyszeć, to patrz na czyny towarzyszące jego słowom. Mówi, że mu zależy? To musi robić coś, co ci to pokaże. Nie robi? To mu to powiedz. Komunikuj się z nim. Mów do niego. Nie do mnie.
Wcale nie dlatego, że ja nie chcę ci odpisywać, chociaż to prawda, nie chcę.
Ale przede wszystkim dlatego, że to jest sprawa między wami i nikt, absolutnie nikt z zewnątrz, nie będzie w stanie powiedzieć co jest między wami grane. Nikt nie zna wszystkich niuansów waszej relacji, nikt nie zna jej dynamiki. Nikt nie widział wszystkich twoich i jego reakcji. Nikt nie był na waszych spotkaniach. I nikt za was nie przeżyje waszego życia. Mylenie się, popełnianie błędów, czasem też cierpienie – to wszystko elementy życia. Czas to w końcu zaakceptować.
Stephen King w swoim poradniku “Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika” napisał kiedyś, że żeby dobrze pisać, trzeba w życiu przeczytać sporo złych książek. Bo jak przeczytasz słabą książkę, to będziesz wiedział, jak nie pisać. Uważam, że tak samo jest z relacjami. Musisz w życiu spróbować również tych kiepskich, żeby wiedzieć, czego na pewno nie chcesz.
I nie ma innej drogi, niż po prostu spróbować.
A jeśli to co napisałem wciąż cię nie przekonuje, to pozwól, że zacytuję ci fragment swojego własnego tekstu:
Jeśli pytasz mnie, czy warto inwestować swój czas w relację, to odpowiadam Ci, że nie warto. Bo skoro sama nie czujesz, że warto, to nie warto.