Różnica między desperacją a desperacją

  • przez
  • Związki

Nie wiem nawet czy jej cycki są prawdziwe a ona ze mną rozmawia, jakbym się jej dawno oświadczył.

Byłem ostatnio z przyjacielem, nazwijmy go Antonim, na piwie. Przyjaciel ten, ma okazję ostatnio badać rynek singli, wiec jest nieocenionym źródłem ciekawostek jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. Na spotkaniu zdarzyło mu się podzielić ze mną kilkoma obserwacjami, które odrobinę wprawiły mnie w osłupienie. No ale po kolei.

Kilka tygodni temu, Antoni oznajmił mi, że chyba będzie miał dla mnie materiał na kolejne wpisy. Gdy zapytałem o co mu chodzi odparł, że zamierza założyć konto na sympatii i będzie badał ten temat. Pomyślałem, że rzeczywiście może mi dostarczyć trochę ciekawych materiałów. Miesiąc później się widzimy i tak sobie rozmawiamy:

– Słuchaj, kel, ta cała Sympatia to słaba opcja.

– O, a to czemu? – zapytałem zaciekawiony. – Jakieś nieprzyjemne przygody?

– A daj spokój. Człowiek nie zdaje sobie nawet sprawy jakie zdesperowane stworzenia biegają po świecie.

– Zdesperowane? – dopytywałem.

– Ok, ja rozumiem, że to portal randkowy, ale, kurwa, bez przesady. To co się tam dzieje, to ciężko nawet opisać.

– Ale co, jakieś krzywe wiadomości dostałeś?

– Wiadomości to tylko początek. Ja wiem, że mogę się podobać i w ogóle jestem zajebisty, ale jeśli laska pierwsze co do mnie wysyła, to tekst w stylu ale mi uprzyjemniłeś dzień swoim zdjęciem to mi ręce opadają.

– No nieźle.

– Nieźle. Ale najgorsze jest w tym to, że to nie jest jakiś tam wyjątek. Tam autentycznie od wszystkich lasek wieje taką desperą, że trzeba nie mieć naprawdę żadnych oczekiwań żeby się w to ładować.

– No ale co jeszcze piszą?

– Co piszą to już nawet szkoda gadać. Pomyśl sobie, że z dwoma, nawet normalnie konwersującymi dziewczynami, udało mi się umówić i spotkać.

– O! I jak?

– Nijak. Skończyło się na pierwszej randce. Pierwsza już miała plan na całe życie. Już widziała we mnie męża, ojca trójki dzieci i posiadacza piwnego brzuszka. Stary, ja wiem, że to dla lasek ważne, ale no kurwa, dajże mi usiąść na pięć minut, zjeść choć nitkę tego pieprzonego makaronu, który sobie zamówiłem i opowiedz coś o sobie zanim włożysz mnie w te wszystkie role. Nie wiem nawet czy jej cycki są prawdziwe a ona ze mną rozmawia, jakbym się jej dawno oświadczył, no ja pierdole.

– Współczuję. A co z drugą?

– Druga wcale nie lepsza. Niby nie wspominała nic o ślubach, ale gdy tylko wspomniałem o moim nowym mieszkaniu, to zdążyła wszystko rozplanować za mnie, gdzie co będzie stało i w którym pokoju ona wolałaby mieszkać. No ja pierdolę, a podobno to nam tylko jedno w głowie.

– Może to jakiś pech, Antek? Może po prostu źle trafiłeś?

– Chyba ty. Pierdolę ten interes, szkoda mojej kasy i nerwów. Nie zamierzam więcej płacić tylko po to, żeby jakieś zdesperowane laski robiły sobie ze mnie nadzieję na męża.

 

Wiecie, może wydawać się wam to dziwne, nieczułe, typowo męskie, szowinistyczne czy jakie tam jeszcze chcecie, ale Antek ma rację. Część z was trochę odleciała do innej czasoprzestrzeni i żyje w jakichś dziwnych realiach. Za wszelką cenę potrzebujecie męża, nie ważne kogo, ważne żeby był przystojny i miał kasę. Odrobina klasy też nie zaszkodzi, ale to już drugorzędne. Myślicie o dachu nad głową, o kredytach, dzieciach, matce, która nad uchem ciągle narzeka na Twój brak partnera, myślicie o swoich koleżankach, które przecież już mają mężów i wy też byście chciały. Myślicie o wszystkim tylko nie o tym, by to był ten jedyny, by gość z którym to wszystko chcecie był po prostu fajny.

I dziwi mnie to bardziej, bo wychodzi z was hipokryzja. Nie ma nic złego w rozmowie o swoich uczuciach, pragnieniach, ale sorry, wypalanie na pierwszych randkach z małżeństwem, dziećmi czy urządzaniem mieszkania to pomysł tak słaby, że równie dobrze mogłybyście na takie randki nie przychodzić. Zresztą, postawcie się w odwrotnej sytuacji, jak byście zareagowały, gdyby facet na pierwszej randce od razu wypaliłby co chce robić z twoimi cycuszkami i w jakiej pozycji wyła byś do rana?

Więc jeśli chcecie w ogóle mieć szansę poznać gościa, to ogarnijcie się i przystopujcie. Szczerość jest fajna, ale też ma swoje granice. A desperacja? Jeśli chodzi o zdobycie tego konkretnego faceta, to da się ją jeszcze czasem znieść. Natomiast jeśli chodzi o zdobycie jakiegokolwiek męża, to mam do was prośbę. Nie róbcie tego. Nie idźcie tą drogą. Kiedyś laska na imprezie zagadała do mnie i po kilku chwilach rozmowy, stwierdziła, że Bartek to bardzo rzadkie imię. Nie lubię tego słowa, ale żenua oddaje bardzo dobrze to co wtedy poczułem. Komplementy na siłę wieją desperacją aż śmierdzi. Po takim wstępie nie macie większych szans na ciąg dalszy.

A jeśli chcecie iść to drogą pomimo tego, to idźcie jak najszybciej, najlepiej biegnijcie cały czas prosto. Aż trafi się jakaś przeszkoda.

I nie zatrzymujcie się przed nią. Niech prawa fizyki robią swoje.

photo credit: @jotapegebe via photopin cc