Test na wewnętrznego sukinsyna

 

Test na wewnętrznego sukinsyna, który siedzi w każdym z nas. Pytanie tylko, czy dajesz mu wyjść na wierzch, czy może dzielnie dusisz go w sobie?

Ostatnio, wracając do domu po ciężkim dniu na klatce spotkała mnie ciekawa scena. Na pierwszy rzut oka nic niezwykłego – dwie rozmawiające sąsiadki, jedna młoda, w okolicach trzydziestki, z dwójką dzieci natomiast druga nieco starsza, mogłaby być matką pierwszej. I choć samej ich rozmowy nie słyszałem, miałem potem okazję jechać ze starszą z przytoczonej przeze mnie dwójki w windzie.

Owa sąsiadka strasznie ubolewała nad faktem, że człowiek nawet jak chce, to nie może pomóc wszystkim. Bezpośrednim powodem jej oburzenia była przykra historia młodszej sąsiadki, która mąż zostawił samą z dwójką dzieci. Towarzyszka podróży zdążyła nazwać chłopinę sukinsynem i nie potrafiła zrozumieć jak 30 letni facet mógł rzucić rodzinę dla starej, za przeproszeniem, baby po pięćdziesiątce. Że biedna matka została teraz z dwójką dzieci a chłop kurwi się gdzieś na mieście.

Też tak uważasz? Też myślisz, że gość sobie zasłużył na takie określenia? Zdążyłaś już sobie wyrobić o nim opinię? No to sama jesteś niewiele lepsza.

Zwróć uwagę, że Tobie historia podawana jest już przez dwóch pośredników – przeze mnie i przez sąsiadkę. Założę się, że zarówno ja jak i ona przekłamaliśmy opis tej sytuacji. Dorzuciliśmy kilka emocjonalnych określeń od siebie, może nawet przekłamaliśmy jakieś fakty, bo tych dzieci mogła być trójka a nie dwójka albo mieli więcej niż 30 lat.

Druga sprawa, nie dość, że opis mógł (i zapewne został) przekłamany, to jest on opisem tylko jednej strony. Mamy tylko relację matki, która rzekomo została porzucona przez jakiegoś niewdzięcznego dupka. Często, gdy jedna strona poczuła się zraniona, nagle okazuje się, że ta druga strona była absolutnie beznadziejna, nic nie pomagała w domu, zdradzała na prawo i lewo, w seksie była najwyżej mierna a w spodniach to w najlepszym wypadku smutny korniszonek.

A teraz wyobraźmy sobie sytuację, w której to przez cały okres małżeństwa wspominanej pary, zupa była zawsze za słona, najsłodszym zwrotem było zabierz te pieprzone znaczki kretynie a najgorętszą nocą w małżeńskim łożu była ta, gdy wysiadły wszystkie wiatraki w domu. Wyobraźmy sobie, że gość, ten sukinsyn, zaiwaniał po 12 godzin dziennie by dać rodzinie byt a ta skrzywdzona kobieta miała wieczne pretensje o niepoświęcanie uwagi, beznadziejną teściową i epidemie ospy w XIII wieku. Jesteś w stanie to sobie wyobrazić?

Ja jestem. I często sobie wyobrażam. I dlatego właśnie, na podstawie relacji tylko jednej strony jakiegoś konfliktu staram się nie wyrabiać sobie zdania i nie nastawiać się negatywnie do drugiej strony. Bo tak naprawdę, to gówno wiem. Ty też gówno wiesz i też powinnaś z opinią czekać aż przynajmniej wysłuchasz drugiej strony. Choćby po to, by nie być sukinsynem.

photo credit: Tyello via photopin cc