10 rzeczy, które robisz źle na Tinderze

Robisz je źle i trafiasz na kogo trafiasz. Ale bez obaw, przybywam z ratunkiem.

Tindera znam od dawna, myślę, że pierwsze kroki na nim stawiałem w okolicach 2015 roku, więc i jakieś wnioski mam od tamtego czasu, ale dopiero w 2020 roku miałem okazję korzystać z niego nieco intensywniej. Nie mam zielonego pojęcia skąd się bierze negatywna opinia o tej aplikacji – ot, narzędzie do poznawania ludzi. I jasne, różnie można trafić, ale hej – to nie widna aplikacji, tylko ludzi. W barze też różnie możesz trafić. Nawet chyba gorzej.

Pomyślałem sobie, że skoro coś tam z niego pokorzystałem, to napiszę ci, drogi misiaczku, kilka wniosków, które nasunęły mi się podczas moich poszukiwań. Nie traktuj tego jako nieomylnych wytycznych, bardziej jako kilka luźnych przemyśleń, dzięki którym być może poprawisz jakość swoich par w aplikacji. Większość z tych rad działa pewnie w obie strony, no ale ja piszę ze swojej perspektywy. Gotowa? No to jedziemy.

Brak zdjęcia profilowego

Bez profilowego nie masz szans. Możemy się oczywiście pocieszać tymi frazesami o tym, że liczy się wnętrze, ale umówmy się – w opisie profilu nie zmieścisz swojego wnętrza (no chyba, że zmieścisz, ale wtedy też nie najlepiej). Zdjęcie to niezbędne minimum. Nikt nie chce inwestować czasu w coś, co potem może rozczarować. Nie wiadomo kto jest po drugiej stronie, równie dobrze, ktoś może sobie robić jaja. Zdjęcie w jakimś stopniu cię uwiarygadnia.

Ale twoje zdjęcie, nie zdjęcie twojego psa. Albo kota. Albo plaży na której byłaś. Nikogo to nie interesuje na samym początku. Jasne, to coś o tobie mówi, ale na wstępie bardziej mnie interesuje jak wyglądasz ty, niż jak wygląda twój pies.

Źle dobrane zdjęcie

Z profilem na Tinderze jest trochę jak z CV – powinnaś chcieć zaprezentować się jak najlepiej. Tymczasem plagą są zdjęcia zwierząt, zdjęcia rozmazane, niewyraźne, albo z przyjaciółkami.

Masz dokładnie sekundę na zwrócenie mojej uwagi. Aplikacja wymusza szybkie decyzje a po ciężkim dniu w pracy ta osoba po drugiej stronie nie ma siły przebijać się przez twoją galerię. Wybierz najlepsze i najbardziej intrygujące zdjęcie na którym widać cię korzystnie. Jedno zdjęcie, jedna sekunda. Nikt na Tinderze nie szuka plaży.

Brak inicjatywy

Jak już klikasz, że mnie lubisz to nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś napisała. Zwłaszcza, jeśli sparowało nas dopiero po twoim słajpnięciu w prawo. Ja wiem, że jesteś księżniczką czekającą na swojego księcia, ja wiem, że naopowiadano ci w dzieciństwie, że to facet ma się starać, ale wiesz co? Mamy 2021 rok i dzisiaj nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś to ty pierwsza napisała.

Brak opisu

Jeśli nie masz opisu, to zwiększasz szansę na to, że napiszą do ciebie przypadkowi ludzie. Potraktuj to jako dodatkowe sito, które wyselekcjonuje ci tylko interesujące okazy. Zwłaszcza, jeśli szukasz czegoś na poważnie. Im więcej takich przesiewających informacji tam zawrzesz, tym lepiej dla ciebie, bo w ten sposób wybierasz sobie ludzi, którzy będą ciebie przesuwać w prawo. Lepiej żeby pisało mniej osób, a bardziej dopasowanych do ciebie.

Zły opis

“Nic specjalnego” to słaba przynęta. Jeśli w opisie pokazujesz swoje kompleksy, to nie zachęcasz mnie do napisania do ciebie. Ja rozumiem, że możesz się tak czuć (chociaż na pewno nie powinnaś), ale znów – profil na Tinderze to trochę takie CV wysyłane do pracodawców. Nie chcesz tam pisać, że bywasz leniwa, lubisz dłubać w nosie, a co piątek zalewasz się w trupa.

No chyba, że chcesz w ten sposób świadomie przesiać swoich potencjalnych adoratorów, na tych co to akceptują i na tych co nie, wtedy spoko.

Bierność

Za relację odpowiadają dwie strony. To fajnie, że masz poczucie własnej wartości, ale jeśli czekasz, aż ja wszystko zrobię, sama nie wykazując zainteresowania, to papatki. Oboje odpowiadacie za pchanie rozmowy do przodu i to naturalne, że na samym początku w sumie nie wiadomo o co pytać albo co napisać. Można zawsze wtedy napisać, ze w sumie nie wiadomo co napisać i w ten sposób przebić ten balonik niezręczności. Ale obie strony muszą chcieć.

Bylejactwo

Ja rozumiem, że można trzaskać błędy w trakcie rozmowy. Czasem to robisz w łóżku, czasem na kibelku, czasem w marszu, śpieszysz się, nie masz czasu sprawdzić jak się pisze jakieś słowo. Ale błędy w opisie to żenada wynikająca z bylejactwa. Dla mnie takie bylejactwo zawsze odpadało. Spacje przed przecinkami, brak polskich znaków, czy błędy ortograficzne w opisie wynikają z tego, że nie chciało ci się przeczytać kilka razy tego co napisałaś.

Nie wyróżniasz się

Nie zesrajcie się z tymi podróżami. Na co drugim profilu jako zainteresowania “podróże, książki, netflix”. I na co trzecim profilu cytat z Marylin Monroe, ten o zasługiwaniu na najlepszą wersję. To znaczy okej, jeśli to właśnie ty i twoje zainteresowania, to spoko, pisz co chcesz, nie ma z tym problemu. Ale miej na uwadze, że takich opisów jest tam tysiące. Nie trzeba naprawdę dużego wysiłku, żeby się choć odrobinkę wyróżnić.

Chwalisz się, czy żalisz?

Passive agressive nie jest sexy. Nie powoduje, że mam ochotę do ciebie napisać. Jeśli twój opis jest agresywny, jeśli się w nim wywyższasz, albo po prostu piszesz na nim głupoty, to nie zachęcasz do odezwania się do ciebie, wręcz przeciwnie. Ja wiem, że często chcesz odsiać pewną część negatywnych ludzi, ale efekt jest taki, że odsiewasz też normalsów.

Masz jakieś inne rady? Daj znać w komentarzu.