Trochę zabawne i trochę straszne, że ludzie wciąż myślą, że da się kogoś zmusić do miłości.
Napisała do mnie wczoraj istotka, żebym doradził co ona ma poradzić koleżance. Koleżanka, niezwykle kochająca swego partnera najwyraźniej miała z nim jakiś problem, bo chciała go za wszelką cenę przy sobie utrzymać. To implikuje wniosek, że partner chciał ją zostawić, ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że Koleżanka chciała partnera zatrzymać na siłę. No to mu powiedziała, że jest w ciąży. Partner chyba zwietrzył szwindel, bo po miesiącu zażądał pierwszych dowodów w postaci wyników usg. No i Koleżanka ma problem, bo jej wyniki są niezadowalające. Oczywiście, to wszystko było robione z miłości i z tej miłości właśnie, Koleżanka się zastanawia co teraz zrobić. Facet na pewno po takim newsie w głowie nie ma nierządu, więc tak na szybko zajść się nie da. A słowo się rzekło, więc pewnie trzeba będzie się przyznać i przeprosić. No i tu pytanie do mnie, co robić, czy jest szansa by jeszcze zaufał i jak zrobić, żeby on jednak został i kochał.
Wybaczcie mi, trochę sobie kpię. Ale głupotę trzeba piętnować. I trzeba pokazywać innym, by nie popełniali podobnych błędów. Ale cholera, przecież to jest historia stara jak świat. Przecież to się nigdy jeszcze nie udało, jak ktoś może pomyśleć, że akurat jemu się uda? W co piątym filmie jest akcja z zatrzymaniem partnera na dziecko, nie bardzo rozumiem dlaczego ktoś aż tak bardzo nie chce wyciągać wniosków. Dlatego pozwolę sobie teraz się przez moment poznęcać i zwrócić Koleżance uwagę co tak naprawdę uczyniła.
Tak naprawdę Koleżanka spieprzyła sprawę. Jeśli go tak mocno kochała i pragnęła to na pierwszym miejscu powinna stawiać jego szczęście. Szczęściem dla niego na pewno nie była Koleżanka, bo inaczej nie musiałaby go na siłę zatrzymywać. Ale już mniejsza o szczęście, zastanówmy się nad błędami taktycznymi. Pierwszy błąd był taki, że nie da się kazać komuś kochać. No nie da się po prostu i już. Przymus może miałby sens w sprawach realnych do wykonania, ale tego akurat zrobić się nie dało. Drugi, chyba teraz już oczywisty, błąd polegał na kłamstwie. Na kłamstwie, zwłaszcza w tak poważnej sprawie nie da się zbudować niczego pozytywnego.
Sytuacja była do uratowania. Jakkolwiek źle między nimi by nie było, to sytuacja przed tym kłamstwem była do uratowania. Może wiązałoby się to z chwilowym rozstaniem, może nie, ale jeśli Koleżanka faktycznie kochała swojego partnera, powinna pozwolić mu zrobić po swojemu. Odejść, jeśli tak by chciał. I jednocześnie, jeśli wciąż by go kochała i wciąż by jej zależało, zacisnąć zęby i zacząć się starać o niego od nowa, wyciągając wnioski z rozstania. To wszystko jest możliwe, sam jestem na to przykładem.
To co zrobiła Koleżanka zakrawało na obsesję i każdy facet tak to by odebrał. Dziś, moim zdaniem, nie ma już możliwości, by do siebie wrócili. To było zbyt perfidne kłamstwo, w zbyt poważnej sprawie by później o tym zapomnieć i wybaczyć. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić bym ja mógł do takiej osoby wrócić. A zmuszanie, zatrzymywanie na siłę nigdy nie będzie miało sensu i nigdy się nie uda a wręcz przyniesie odwrotny efekt. Przestańcie się łudzić i okłamywać. Samo rozstanie też nie musi być niczym złym, nie bójcie się tego jak ognia bo dużo gorsze od rozstania jest trwanie w związku, który już dawno się rozpadł. Dopóki byliście wobec siebie uczciwi i nie skrzywdziliście się zbyt mocno, zawsze jest szansa, że do siebie wrócicie. Ale nie będzie takiej szansy, jeśli będziecie uciekać do tak paskudnych metod.